Dziękuję wszystkim za komentarze i pozdrawiam ;) Jutro od samego rana będą pojawiać się nowe rozdziały ;)
Wyniki sumów Harry otrzymał trzy dni później. Tak jak się
spodziewał, otrzymał Wybitny z Eliksirów i Transmutacji, a także Powyżej
Oczekiwań z Astronomii. Właśnie powiadomił o tym swoich przyjaciół: Ron zrobił
się strasznie czerwony na twarzy, a Hermiona otworzyła usta ze zdziwienia.
Pierwsza jednak się otrząsnęła i pogratulowała mu. Rudzielec nie chciał mu
niestety uwierzyć, że napisał to sam, bez żadnych przekrętów, a gdy Harry
zaprzeczył - obraził się. Abchina to trochę zaniepokoiło, ale zbytnio się tym
nie przejął - wiedział, że w końcu mu przejdzie.
Ten dzień umilił mu też list od Neville’a
Drogi Harry!
Dziś dostałem wyniki
Sumów. Moja babcia przeczytała je, a później w euforii mało mnie z dumy i radości
nie udusiła. Gdy się otrząsnęła, przytuliła mnie mocno i obiecała, że kupi mi
profesjonalną szklarnię, o której już od dawna marzyłem.
Oczywiście z
niektórych przedmiotów egzamin zdałem gorzej, aby nie wywołać międzynarodowego
skandalu, albo przynajmniej doprowadzić do zawału profesor McGonagall. Z
Eliksirów nie mogłem się powstrzymać i zdałem bezbłędnie. Och, wiele bym dał,
aby zobaczyć minę profesora Snape’a, gdy dowie się o naszej poprawie. A to moje
wyniki:
Astronomia Z
ONMS W
Zaklęcia P
Eliksiry W
Transmutacja P
Już nie mogę się
doczekać rozpoczęcia roku szkolnego.
Pozdrawiam,
Neville.
Potter po przeczytaniu tego uśmiechnął się pod nosem. Też
nie mógł doczekać się powrotu do szkoły. Zostały już tylko niecałe dwa tygodnie
wakacji.
***
W Hogwarcie, w gabinecie dyrektora szkoły siedziały dwie
osoby: siwowłosy staruszek i kobieta o kocich rysach twarzy. Dyskusję przerwało
im przybycie dwóch, ciemnobrązowych sów, pukających w zamknięte okno.
- Nie spodziewałem się już dziś żadnej poczty - powiedział
starzec. - Jak myślisz, od kogo to jest, Minerwo?
- Nie mam pojęcia - odparła zimno. Miała ważniejsze sprawy
na głowie niż zastanawianie się, z kim pisze jej pracodawca.
Albus Dumbledore wpuścił do pomieszczenia przemoczone od
padającego dziś deszczu sowy, a następnie zabrał im dwie koperty. Otworzył je i
przeczytał. Jego twarz początkowo wyrażała zdziwienie, szok, a następnie już
tylko zaskoczenie, które przerodziło się w rozbawienie.
Odezwał się do nauczycielki dopiero po kilku minutach.
- Obawiam się, że do twojej owumentowej klasy z transmutacji
dołączą dwie osoby z twojego domu - oznajmił jej.
- Ktoś poprawił sumy - bardziej stwierdziła niż zapytała. -
Kto?
- Neville i Harry - odpowiedział jej spokojnym głosem i
podał kartki.
- CO??? POTTER i L... LONG... LONGBOTTOM!? - krzyknęła. Po
chwili ciszy już uspokojonym głosem zapytała: - Jak to możliwe?
- Normalnie. Każdy może przecież poprawić sumy. Panu
Potterowi zapewne pomogła w tym panna Granger - wyjaśnił jej dyrektor.
- Dobrze. Potter był w stanie je poprawić, ale Longbottom?
Nie byłby w stanie poprawić Eliksirów na Powyżej Oczekiwań, nawet, gdyby tego
chciał i wkuwał całe wakacje. A na Wybitny?
- Co do Neville'a mam własną teorię Minerwo. Opowiem ci ją,
ale musisz zachować to w tajemnicy.
Pokiwała głową na znak zgody.
- Już od jakiegoś czasu obserwowałem go, a teraz jestem
niemal pewny, że on nie jest zwykłym człowiekiem.
- CO? - Krzyknęła.
- Spokojnie, Minerwo. Jego dziadek Fryderyk był dhampirem i
on prawdopodobnie otrzymał te cechy.
- Ten Fryderyk, którego zabił Grindewald? - Zaciekawiła się.
- Tak. Kiedyś ci przecież mówiłem o istnieniu różnych ras
magicznych i tym, że jestem w połowie Białym Elfem. Ale nie o tym chciałem
mówić. Podejrzewam, że cechy Neville'a już się wszystkie wybudziły i stał się
pełnoprawnym dhampirem. Musiał go ktoś wyszkolić i gdzieś przyjąć.
- To jeszcze chłopiec - rzuciła zirytowana.
- Dojrzał już widoczniej. My nie mamy na niego żadnego
wpływu. Te wszystkie zgrupowania trzymają się w tajemnicy, tak jak nasz zakon.
Jednak 100% pewności czy rzeczywiście się przemienił będziemy mieli, gdy
rozpocznie się rok szkolny. ONI nam powiedzą.
- To prawda, że będą ochraniać szkołę? - zapytała.
- Tak. Zgodzili się. Ciężko było się z nimi skontaktować,
ale jednak znalazłem ich.
Po krótkiej chwili milczenia McGonagall nagle uśmiechnęła
się i rzekła:
- Ktoś będzie musiał powiadomić Severusa, że jego klasa
powiększyła się.
- Myślę, że będzie zachwycony mogąc jeszcze przez dwa lata
nauczać swoich ulubionych uczniów - powiedział mężczyzna i oboje wybuchli
śmiechem.
PERSPEKTYWA SEVERUSA SNAPE'A
Znienawidzonym dniem od zawsze hogwarckiego Mistrza
Eliksirów była środa. W ten środkowy dzień tygodnia zawsze miał najwięcej
pracy. Nawet w wakacje nie było spokoju. Musiał udać się dziś na cotygodniową,
obowiązkową kolację w Wielkiej Sali, w której uczestniczyli wszyscy nauczyciele
obecni wtedy w zamku. Nie cierpiał paplania Minerwy i Sinistry, a także
opowiadań Hagrida o jego nowych, kochanych "maleństwach", czyli
strasznych potworach różnej maści. Denerwowały Snape’a też wesołe ogniki,
wiecznie znajdujące się w błękitnych oczach dyrektora. Dziś Severus miał
szczególnie zły nastrój. Nie wykonał poprawnie pewnego skomplikowanego eliksiru
dla Czarnego Pana, co poskutkowało wysadzeniem połowy pracowni.
Gwałtownie otworzył drzwi do Wielkiej Sali i usiadł na swoim
stałym miejscu, obok Albusa. Nadzwyczajna wesołość dyrektora i nauczycielki
transmutacji nie wróżyła niczego dobrego. Ignorując ich posmarował sobie chleb
twarożkiem i zaczął go spożywać.
- Harry i Neville poprawili Sumy z Eliksirów na Wybitny i
musisz ich przyjąć do swojej klasy owumentowej - wypalił nagle Dumbledore.
Snape, gdy tylko to usłyszał zakrztusił się, a później opluł
niczego niespodziewającą się Sinistrę i zaczął kaszleć.
- Albusie, chcesz mnie zabić? Proszę, nie żartuj sobie ze
mnie w TEN sposób podczas posiłków - warknął do swojego pracodawcy.
Staruszek tylko zachichotał, co jeszcze bardziej go
zdenerwowało.
- Powtarzam. Harry Potter i Neville Longbottom poprawili
swoje Sumy z Eliksirów na Wybitne - rzekł Albus ponownie.
- To NIEMOŻLIWE. Bez przesady. Na to się nikt nie nabierze -
warknął nauczyciel Eliksirów. Jego umysł nie był w stanie pojąć czegoś takiego.
A gdy zobaczył kartkę z nowymi ocenami Neville'a tylko wybuchnął śmiechem.
- Świetnie sfałszowane - powiedział tylko i wyszedł z sali,
aby ochłonąć.
Wszyscy sobie z niego kpili. Łącznie z dyrektorem. Miał już
tego dość. Nie cierpiał wszelkiego rodzaju żartów, a zwłasza TAKIEGO. Uważał je
za żałosne i niegodne jego uwagi. Na dodatek bardzo działały mu na nerwy. Nie
przejmując się tym, że ma dziś jeszcze kilka rzeczy do zrobienia wszedł do
swoich kwater i wypił Eliksirów Spokojnego Snu, pragnąć o wszystkim zapomnieć.
KONIEC PERSPEKTYWY SNAPE’A
Tymczasem młody abchin gdzieś na końcu świata szedł sobie
wcale nie opustoszałymi, mimo późnej pory ulicami Mrocznego Miasta. Dziś miał
zamiar odwiedzić jeszcze dwie osoby. Wcześniej był na herbatce u Addy'ego
Henka, z którym rozmawiał o ostatnim spotkaniu rady, otrzymanym tytule i
koronacji Marco. Teraz zmierzał nad Jezioro Spokojnego Wichru, gdzie umówił się
z Adrianem.
Były nauczyciel
przywitał go jak własnego syna, a nie jak byłego ucznia. Ostatni raz się
widzieli jakieś pół roku temu i mieli dużo do opowiedzenia sobie. Wampir od
dawna znał nazwisko Harry'ego i dopiero teraz mu się do tego przyznał.
- Od samego początku wiedziałeś? - nie dowierzał mu Potter.
- Tak. Ale traktowałem cię tak jak wszystkich innych -
odparł Adrian.
- Faktycznie - przyznał. - Dziękuję ci za to. Nigdy nie
zapomnę tych dwóch lat, świetnie nas wyszkoliłeś.
- Cieszę się, że dobrze wspominasz te lata.
- Początkowo rzeczywiście było ciężko, ale później się
przyzwyczaiłem.
- Danowi i Danny'emu było znacznie gorzej. A co tam u nich
słychać? - zapytał.
Rozmawiali jeszcze prawie godzinę. Jednak później musieli
się pożegnać, bo Adrian został wezwany do kwatery swojego klanu.
Ostatnią osobą, z którą Harry się chciał jeszcze dzisiaj
spotkać była Anne.
Chłopak miał dużo znajomych i ze wszystkimi chciał
utrzymywać kontakt, więc musiał im poświęcać swój czas. Dziewczyna przyszła
dziesięć minut później. Bardzo się zmieniła - wyładniała. Jej czarne włosy
jeszcze bardziej wpadały w fiolet, a oczy błyszczały wesoło. Smukłą sylwetkę
podkreślał dobrze dopasowany strój kapłanki.
- Cześć - przywitała się.
- Anne, jak dawno cię nie widziałem. Ale się zmieniłaś. Jak
się czujesz po powrocie do normalnego świata? - zapytał.
- Uciekłam od ciotki. Nie znajdzie mnie, bo mieszkam w
Mrocznym Mieście.
- Co masz zamiar teraz robić?
- Ukończę szkołę, a później wyjadę na studia do Magicznego
Uniwersytetu Uzdrowicielskiego w Bolonii, we Włoszech. Podczas szkolenia
poznałam włoski język, poza tym od dziecka marzyłam o zwiedzeniu Italii.
- Ciekawe plany. Ale nie wolisz uczyć się na jednej z
lepszych uczelni Mrocznego Miasta?
- Nie. Za dużo byłoby nauki, a ja nie przepadam za nią. A ty
nadal będziesz chodził go Hogwartu?
- Skąd wiesz, że uczęszczam do tej szkoły? - Zdziwił się.
- Od razu się domyśliłam, kim jesteś. Ale nie mówiłam nikomu
- odpowiedziała, a on uśmiechnął się wesoło. Dowiedział się dziś, że dwoje z
jego przyjaciół już wcześniej znało jego tajemnicę, a mimo to nie skakali wokół
niego jak wariaci.
Rozdział 27: Wyniki poprawy SUMów