Po raz pierwszy od bardzo dawna nad terenem przynależącym do
Zamku Szkoleń można była zauważyć ciemne chmury. W Mrocznym Mieście nigdy nie
padał obfity deszcz, chodź w jesiennych miesiącach zdarzały się mżawki. Bardzo
rzadko występowało tu też zjawisko wyładowania atmosferycznego, czyli burzy.
Wszystkie rosceuxy pochowały się do swoich kryjówek, o położeniu bliżej
nieokreślonym przez magów. Z północy wiał zimny wiatr porywający wznoszące się
na szczytach licznych wież i wieżyczek flag. Mimo, że dochodziło południe nadal
było szaro jak w nocy.
W jednej z kwater, w salonie siedziała piątka czarodziejów
jedzących wczesny obiad. Nie przejmując się zbytnio pogodą na dworze prowadzili
ożywioną dyskusję. Nagle błysnęło dziwne, złote światło i usłyszeli huk.
- Co to było? - Zapytał przerażony Neville. Fioletowłosa
Sara tylko prychnęła, a zielonowłosy mędrzec, Gammos odpowiedział mu:
- Zwykła burza. Zdarzają się tu dość rzadko, a jak już są to
porządne. Podczas nich nie powinno się używać magii, bo wtedy jej natężenie
jest bardzo wysokie i nie wszystkie zaklęcia działają poprawnie - wytłumaczył
mu.
Rażące światło pioruna przypomniało Harry'emu o wczorajszym
incydencie w bibliotece. Postanowił zaspokoić swoją ciekawość i zwrócił się do
nauczyciela:
- Dlaczego wczoraj w bibliotece nie mogłem dotknąć książki
pt.: "Magia Magów Światła"?
- Bo to nie jest książka dla ciebie, ani dla żadnego
abchina, czy Maga Mroku.
- Ale czemu? - Zdziwił się. Po co ona jest w bibliotece
skoro nie można z niej korzystać?
- Źle to ująłeś - Sara zwróciła się do Godryka. Uwielbiała
go poprawiać. Niestety zdarzało się to bardzo sporadycznie. - Ta książka jest o
Magii Światła, której abchini nie są w stanie opanować, bo ich dusze są za
bardzo mroczne - wytłumaczyła mu z dumą. Ku jej niezadowoleniu Gammos posiadał
większą wiedzę na ten temat i kontynuował wyjaśnienia:
- Jak się pewnie domyślasz, a może nie - istnieją też inne
tajne bractwa i zakony. Wszystkie działają podobnie, jednak mają trochę inne
zasady, a co najważniejsze ich magia opiera się na innej potędze. Madzy Światła
są najbardziej... Hmm... Oficjalnym bractwem - wiedzą o nich też zwykli
czarodzieje. Gdzie się osiedlą - nie wiem. Na Ziemi mają swą kwaterę gdzieś w
Egipcie. Członków Bractwa Mroku, a zwłasza Magów Mroku ich towarzystwo bardzo
denerwuje. Mają, bowiem bardzo jasną i świetlistą aurę magiczną. Trzeba uważać
na ich zaklęcia świetlne i ich nigdy nie lekceważyć. Najlepiej blokuje się je
starożytną ma...
Nie skończył, bo przerwała mu zirytowana Sara.
- Dobrze, wystarczy. Nie mam dziś ochoty wysłuchiwania na
ich temat dwugodzinnego wykładu. Neville, masz dziś wolne. Róbcie, co chcecie,
tylko nie używajcie magii - poleciła im.
Zadowoleni uczniowie poszli do swojej sypialni. Dhampir
postanowił poukładać swoje rzeczy w kufrze. Nie mając nic lepszego do roboty
Potter poszedł w ślady kolegi. Pomiędzy błyskawicą, a zniszczonym kociołkiem
coś zabłysnęło. Harry wyciągnął książeczkę i drugi medalion od Istoty. Zupełnie
o nich zapomniał. Ułożył się wygodnie na łóżku i otworzył książeczkę. Tak jak
się spodziewał - pojawił się nowy tekst.
Ucz się Starożytnej
Magii. Kiedyś bardzo ci się przyda. Naucz się jak najwięcej zaklęć i opanuj ją
na jak najwyższym poziomie.
A pod spodem znajdowała się lista przydatnych książek, które
mógł znaleźć w bibliotece. Obiecał sobie, że w najbliższym czasie się za to
zabierze. W książeczce niejednokrotnie znalazł już ciekawe rady, które mu
pomogły.
Nagle wpadł na pomysł. Neville'a znał już bardzo długo, a
podczas szkolenia się z nim zaprzyjaźnił. Nie znał odpowiedniejszej osoby,
której mógłby podarować medalion. Zwrócił się do kolegi, który właśnie
segregował książki o zielarstwie - jego dawnym hobby.
- Neville, podejdź tu.
Blondyn popatrzył się zdziwiony w teraz ciemnofioletowe oczy
abchina.
- Od Istoty dostałem dwa medaliony: jeden dla siebie, drugi
dla przyjaciela. Ty zasługujesz na to mino - powiedział opanowanym głosem,
podając koledze artefakt. - To dla ciebie. Noś go zawsze przy sobie.
Ten wziął go niepewnie do ręki.
- Cieszę się, że chcesz być moim przyjacielem. Wiesz, prócz
ciebie nikt nigdy tak dobrze mnie nie traktował i mnie rozumiał. Dziękuję.
Oficjalni już przyjaciele uśmiechnęli się do siebie i
wrócili do porządków.
Następnego dnia rano, gdy Harry zaraz po obudzeniu wyjrzał
przez okno nie dostrzegł żadnych śladów po wczorajszej brzydkiej pogodzie.
Rosceuxy radośnie śpiewały, a kilka osób biegało wokół jezior. (Na terenie
Zamku Szkoleń znajdowały się dwa jeziora i mały staw.)
Potter ubrał się i wyszedł z pokoju. W nocy śnił mu się
jeden z jego pierwszych dni szkolenia. Przypomniało mu to o ich niefortunnym
zwiedzaniu zamku i zdał sobie sprawę, że do tej pory nie słyszał nic o
Zakazanych Ogrodach.
W salonie zastał Godryka i Gammosa grających w szachy - była
to jedna z ich ulubionych rozrywek.
- Dlaczego uczniom nie wolno wchodzić do Zakazanych Ogrodów?
- Spytał. Godryk popatrzył na niego zdziwiony.
- Skąd o nich wiesz?- Zapytał ostro.
- Od Dana - odparł.
- To wszystko wyjaśnia - mruknął uspokojony. - Czemu mnie
nie dziwi, że bliźniacy o nim wiedzą?
- Pewnie podsłuchali jedno ze spotkań rady, znając ich -
wtrącił się Gammos. - Oni są tacy nieznośni! Znają lepiej nasze miasto niż
niektórzy członkowie rady, a mieszkają tu od siedemnastu lat!
- Ale co to jest? - Ponowił pytanie zirytowany nastolatek.
- Jak już wiesz, kiedyś zanim wybudowano główny zamek to
właśnie tu urzędowała rada - zaczął swą opowieść zielonowłosy. - W Zakazaym Ogrodzie odbywały się jej
posiedzenia. I właśnie podczas jednego z nich nastąpił Wielki Wybuch Mocy. Od
tamtego dnia na niebie jest pięć, a nie trzy gwiazdy. To właśnie stamtąd
wydobywa się Siła Mroku, czy Magia - różnie mówią. To czyste jej źródło -
jedyne źródło mrocznej magii na świecie. I nie chcę wiedzieć, co by się stało,
gdyby zostało ona naruszone. Dlatego Ogród jest zakazany. Ale dlaczego to
miejsce nazywamy Ogrodem? Bo rosną tam najrzadsze, najpiękniejsze,
najmroczniejsze rośliny na świecie. Niejedna osoba chciałaby je zerwać dla
siebie lub na eliksiry, co jest niedopuszczalne, bo nie wolno zakłócać harmonii
tego miejsca.
- Dziękuję za wyjaśnienia - powiedział po chwili milczenia
Potter.
- Szach Mat - krzyknął uradowany Godryk.
- To się nie liczy - zaprotestował Gammos. - Harry mnie
zagadał i nie skupiłem się na grze.
- No i co z tego? Twój problem. Mogłeś przerwać na chwilę
grę, ale tego nie zrobiłeś. Ha! Wygrałem - ciągnął swój monolog jeden z
założycieli Hogwartu. - 20 lat czekałem na ten dzień!
- Rewanż - zapytał przegrany.
- Z tobą zawsze i wszędzie - odparł jego przeciwnik.
Myślę, że tyle starczy na dzisiaj ;) Jutro publikuję tego więcej. Może uda mi się nawet dobrnąć do rozdziału 30? Ale nic nie obiecuję. A teraz odpowiem na Wasze komentarze:
- Camil - Bardzo dziękuję za miłe słowa :) To podnosi człowieka na duchu, gdy się ma już wszystkiego serdecznie dość. 50 rozdziałów mojego opowiadania pojawi się do końca miesiąca, a kolejne pół setki już zaplanowałam i napiszę do końca tego roku. Pozdrawiam :*
- Pablo - Trzy rozdziały dodane, wedle Twojego życzenia ;) Jak już pisałam, jutro pojawi się znacznie więcej. Pozdrawiam :*
- Ptaszek - Bardzo dziękuję i pozdrawiam :D
- Czarna - Bez przesady kochana :) Całe życie (czyli od drugiej klasy podstawówki), codziennie czytam po kilka godzin książki. A od jakichś dwóch lat tylko opowiadania FF o HP. Dlatego dobrze piszę, talentu niestety do tego nie mam. Całusy :*
- Tajemniczy - Na Twój komentarz odpowiedziałam już pod nim. Pozdrawiam :*
- Sanna B.S Tak, tak. Dobrze pamiętam, że oczy Ty wymyśliłaś :D Dlatego uroczyście oświadczam, że jest to Twój wkład w całe to opowiadanie. Już wkrótce zakończę ten tom i zacznę kolejny. A ten pierwszy zadedykuję wtedy dla Ciebie :) Całusy :***
Chciałabym także pozdrowić wszystkich leni niekomentujących i zachęcić do wyrażania swojej opinii.
Jeszcze raz pozdrowienia dla wszystkich.
Jutro ok.8 rano zaczną nadlatywać kolejne sowy. Łapcie je :)
(Chodzi o rozdziały dla mniej inteligentnych :D)
Rozdział 18: Światło i Mrok