czwartek, 19 stycznia 2012

Rozdział 22: Powrót na stare śmieci


Rano obudziło go natarczywe pukanie do drzwi. Swym umysłem wyczuł, że są to dwie osoby - czarodzieje. Wstał z łóżka i otworzył drzwi, nie przejmując się rozczochranymi włosami, ani tożsamością gości. Nie bał się nikogo. Ziewnął tylko widząc podenerwowanego Dumbledore i opanowanego (jeszcze) Snape.
Potter wiedział, że Severus zna podstawy aktorstwa. Jednak on tylko potrafił ukrywać swoje uczucia i emocje, a Harry umiał jeszcze pokazywać, odgrywać zupełnie inne od tych odczuwanych. Niby zaspanym głosem powiedział:
- Dzień dobry profesorom. Czemuż zawdzięczam tak wczesną wizytę? Przepraszam, ale to nienajlepsza pora na odwiedziny. Trochę niegrzecznie budzić kogoś o siódmej rano, nieprawdaż? - Nie zwracając uwagi na zdziwione miny nauczycieli kontynuował. - Napijecie się kawy?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
PERSPEKTYWA SNAPE’A
Razem z dyrektorem całą noc szukali przeklętego Błędnego Rycerza. Za nic nie mogli znaleźć magicznego autobusu. A gdy go już znaleźli Stan nie chciał nic im powiedzieć o Potterze. Dopiero groźba rozwścieczonego Mistrza Eliksirów, że zamorduje go natychmiast gołymi rękami otworzyła mu buzię. Następnie zawiózł ich do mugolskiego pensjonatu. Głupi, ale pomysłowy bachor - myślał sobie wtedy Postrach Hogwartu. - Jednak w takim miejscu Czarny Pan mógł go z łatwością dopaść. Jak zwykle pakował się w kłopoty. A teraz, gdy go nareszcie odnaleźli, on spokojnie proponuje im kawę? Szczyt bezczelności! Gdyby nie Albus, już dawno wyciągnąłby go za uszy. Wiele kosztowało go powstrzymanie się od wybuchu, ale Mądry Gryfon oczywiście musiał go doprowadzić do białej gorączki i zapytał się:
- Coś nie tak profesorze Snape? Wygląda pan strasznie blado. Jest pan chory?
Severus niemal podskoczył ze złości. Ten dzieciak miał naprawdę talent do wyprowadzania go z równowagi. Potrafił to jak nikt inny. Nie zamierzał się jednak tak łatwo podejść zwykłemu uczniakowi. Wycedził lodowato:
- Panie Potter, muszę panu pogratulować wyników Sumów. Nie spodziewałem się po panu takiej inteligencji. Zamiast oczekiwanego przeze mnie Nędznego otrzymał pan Zadowalający. Może pan zostać aurorem - syknął z drwiną.
KONIEC PERSPEKTYWY SNAPE’A
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Harry nie był wcale zaskoczony. Żal mu było jednak Snape, któremu nawet nie przyszło do głowy, że będzie chciał zdawać egzamin poprawkowy. Zamiast wściekać się na nauczyciela zwrócił się spokojnie do dyrektora:
- Jaki jest powód tej wizyty?
- Przyszliśmy cię zabrać do kwatery. Tu nie jesteś bezpieczny.
- A jeśli nie chcę z wami iść? - Rzucił wyzywająco.
- Twoi przyjaciele się o ciebie martwią. Poza tym jestem twoim prawnym opiekunem - argumentował dyrektor.
Zielonooki udawał, że się namyśla. Tak naprawdę śmiał się w duchu z naiwności dorosłych. Niestety oni nie wiedzieli, kim on jest i niczego się nie domyślali, a tego nie chciał. Musiał udawać grzecznego chłopczyka.
- Zgadzam się, ale mam prośbę.
- Tak? - Zaciekawił się staruszek.
- Zabierze mnie ktoś do ministerstwa na egzamin poprawkowy.
- Skąd o nim wiesz? - Zdziwił się Albus.
- Od Hermiony - skłamał.
- Chcesz coś poprawić? - Siwobrody nadal go wypytywał.
- Tak. Chcę mieć Wybitny z eliksirów, będę się uczył całe wakacje - wyraził swoje żądanie. Dumbledore ledwo powstrzymał się od parsknięcia śmiechem. Snape jednak to się nie udało i zaczął się opętańczo śmiać.
- Ja mówię poważnie. Chcę zostać aurorem i je poprawię.
Snape popatrzył na niego jak na kosmitę i powiedział:
- Prędzej Neville Longbottom zostanie Mistrzem Eliksirów niż ty zdobędziesz najwyższy stopień z tego przedmiotu.
„Biedaczek” - pomyślał sobie Harry. - ”eville ma już dawno mistrza. Nie mogę się doczekać chwili, kiedy on się o tym dowie.”
- Jeszcze się pan zdziwi - mruknął bezczelnie (według nauczyciela) chłopak.
- Coś ty powiedział? - Krzyknął zirytowany profesor. Abchin nie zdążył odpowiedzieć, bo odezwał się Dumbledore.
- Dość tych kłótni. Zabiorę cię Harry na ten egzamin, chodź uważam, że nie uda ci się uzyskać tego stopnia. Wynośmy się z tego hotelu.
Po 15 minutach znajdowali się już w kuchni, na Grimmauld Place 12. Wyściskany przez Weasleyów, Hermionę i Remusa usiadł nareszcie do stołu. Pani Weasley na śniadanie zrobiła mu parówkę. I tu pojawił się pewien problem. Harry nie jadał mięsa. Postanowił delikatnie przekazać to gospodyni:
- Proszę panią, ja nie jem mięsa. Nie przepadam za nim - odezwał się grzecznie.
- Oh Harry, musisz jeść! Dorastasz i potrzebujesz składników odżywczych znajdujących się w mięsie.
- Niestety, ale nie zgodzę się z panią. Umiem o siebie zadbać i wiem, co powinienem jeść - wtrącił się.
Ron i Hermiona posłali mu zdziwione spojrzenia. Wybraniec nigdy wcześniej nie grymasił, a za mięsem przepadał. Zjadał wszystkie potrawy i zawsze był wdzięczny.
- Ach ta dzisiejsza młodzież - westchnęła i zrobiła mu jajecznicę.
Po śniadaniu Potter zaniósł kufer do wcześniej zajmowanego pokoju i rozłożył się na łóżku. Już miał zamiar wyczarować sobie porządne śniadanie, bo to mamy Rona mu nie wystarczało (Abchini mają bardzo specyficzną dietę i muszą dostarczać swojemu organizmowi codziennie określone substancje, aby być w doskonałej formie.), gdy do pokoju weszli jego przyjaciele. Po nakrzyczeniu na niego, że jest nieodpowiedzialny i nie powinien uciekać Hermiona zaczęła coś tam paplać o swoich dobrych wynikach Sumów, ale nie słuchał jej. Zastanawiał się zamiast tego, co teraz porabia Neville.
- Harry czy ty mnie w ogóle słuchasz? - rzuciła urażona.
- Nie - odpowiedział zgodnie z prawdą. - przepraszam, zamyśliłem się.
- Jestem prefektem naczelnym, czy to nie cudownie? - pochwaliła się.
- Tak, gratuluję ci. A tobie jak poszły egzaminy, Ron? - Zapytał ciekawy o wyniki milczącego do tej pory przyjaciela. Jednak nie zdążył nic mu odpowiedzieć, bo do pokoju wleciała przez uchylone okno sowa. Abchin odwiązał szybko kartkę od jej nóżki. Tak jak się spodziewał były to wyniki jego sprawdzianu:
WYNIKI EGZAMINU
POZIOM STANDARDOWYCH UMIEJĘTNOŚCI MAGICZNYCH
Oceny pozytywne:
Wybitny (W)
Powyżej Oczekiwań (P)
Zadowalający (Z)
Oceny Negatywne:
Nędzny (N)
Okropny (O)
Troll (T)

Astronomia Z
Opieka nad Magicznymi Stworzeniami P
Zaklęcia P
Obrona przed Czarną Magią W
Wróżbiarstwo O
Zielarstwo P
Historia Magii N
Eliksiry Z
Transmutacja Z

- I jak ci poszło? - Zapytała Hermiona.
Harry nadal wpatrywał się w kartkę. Spodziewał się podobnych wyników. Ale transmutacja? Istna porażka! Postanowił poprawić astronomię, eliksiry i nieszczęsną transmutację. Założyłby się, że teraz wie dużo więcej niż osoby, które będą go egzaminować.
- Nie jestem za bardzo zadowolony - odpowiedział zgodnie z prawdą. - Będę chciał je poprawić.
- Co?
- Chcę poprawić trzy Sumy. Będę się uczył. Pomożesz mi z eliksirami? - zapytał.
- Ach, tak, oczywiście - odparła zmieszana.
- Czy tobie odbiło? - Krzyknął Ron. - Chcesz dobrowolnie i do tego w wakacje uczyć się eliksirów?
- Muszę Ron. Chciałbym zostać aurorem, a z obecnymi ocenami jest to niemożliwe - wytłumaczył spokojnie koledze.
Harry włożył list do kieszeni. W tym momencie zza chmur wyszło słońce i jasne promienie oświetliły dłonie chłopaka. Jego pierścień błysnął. Dopiero teraz panna Granger zwróciła na niego uwagę.
- Co to jest? - Zapytała zaciekawiona i zafascynowana. Potter szybko włożył rękę do kieszeni.
- Pierścień - odparł lakonicznie.
- Skąd go masz?
- Czy ty zawsze musisz wszystko wiedzieć? - Warknął zirytowany do koleżanki. - Możecie iść? Chcę na chwilę pobyć sam - poprosił ich.

1 komentarze:

Anonimowy pisze...

Hahahahahahahaha. Normalnie myślałam, że się posikam ze śmiechu. :D
Ten początek : kłótnia Seva z Harrym i te jego cudowne słówka...
Hahahahahaha normalnie supeerr :D
Sprytne granie Harry'ego!
Coraz bardziej mi się to podoba. :D
Pozdrawiam.
Czarna