Rano obudziło go natarczywe pukanie do drzwi. Swym umysłem
wyczuł, że są to dwie osoby - czarodzieje. Wstał z łóżka i otworzył drzwi, nie
przejmując się rozczochranymi włosami, ani tożsamością gości. Nie bał się
nikogo. Ziewnął tylko widząc podenerwowanego Dumbledore i opanowanego (jeszcze)
Snape.
Potter wiedział, że Severus zna podstawy aktorstwa. Jednak
on tylko potrafił ukrywać swoje uczucia i emocje, a Harry umiał jeszcze
pokazywać, odgrywać zupełnie inne od tych odczuwanych. Niby zaspanym głosem
powiedział:
- Dzień dobry profesorom. Czemuż zawdzięczam tak wczesną
wizytę? Przepraszam, ale to nienajlepsza pora na odwiedziny. Trochę
niegrzecznie budzić kogoś o siódmej rano, nieprawdaż? - Nie zwracając uwagi na
zdziwione miny nauczycieli kontynuował. - Napijecie się kawy?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
PERSPEKTYWA SNAPE’A
Razem z dyrektorem całą noc szukali przeklętego Błędnego
Rycerza. Za nic nie mogli znaleźć magicznego autobusu. A gdy go już znaleźli
Stan nie chciał nic im powiedzieć o Potterze. Dopiero groźba rozwścieczonego
Mistrza Eliksirów, że zamorduje go natychmiast gołymi rękami otworzyła mu
buzię. Następnie zawiózł ich do mugolskiego pensjonatu. Głupi, ale pomysłowy
bachor - myślał sobie wtedy Postrach Hogwartu. - Jednak w takim miejscu Czarny
Pan mógł go z łatwością dopaść. Jak zwykle pakował się w kłopoty. A teraz, gdy
go nareszcie odnaleźli, on spokojnie proponuje im kawę? Szczyt bezczelności!
Gdyby nie Albus, już dawno wyciągnąłby go za uszy. Wiele kosztowało go
powstrzymanie się od wybuchu, ale Mądry Gryfon oczywiście musiał go doprowadzić
do białej gorączki i zapytał się:
- Coś nie tak profesorze Snape? Wygląda pan strasznie blado.
Jest pan chory?
Severus niemal podskoczył ze złości. Ten dzieciak miał
naprawdę talent do wyprowadzania go z równowagi. Potrafił to jak nikt inny. Nie
zamierzał się jednak tak łatwo podejść zwykłemu uczniakowi. Wycedził lodowato:
- Panie Potter, muszę panu pogratulować wyników Sumów. Nie
spodziewałem się po panu takiej inteligencji. Zamiast oczekiwanego przeze mnie
Nędznego otrzymał pan Zadowalający. Może pan zostać aurorem - syknął z drwiną.
KONIEC PERSPEKTYWY SNAPE’A
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Harry nie był wcale zaskoczony. Żal mu było jednak Snape,
któremu nawet nie przyszło do głowy, że będzie chciał zdawać egzamin
poprawkowy. Zamiast wściekać się na nauczyciela zwrócił się spokojnie do
dyrektora:
- Jaki jest powód tej wizyty?
- Przyszliśmy cię zabrać do kwatery. Tu nie jesteś
bezpieczny.
- A jeśli nie chcę z wami iść? - Rzucił wyzywająco.
- Twoi przyjaciele się o ciebie martwią. Poza tym jestem
twoim prawnym opiekunem - argumentował dyrektor.
Zielonooki udawał, że się namyśla. Tak naprawdę śmiał się w
duchu z naiwności dorosłych. Niestety oni nie wiedzieli, kim on jest i niczego
się nie domyślali, a tego nie chciał. Musiał udawać grzecznego chłopczyka.
- Zgadzam się, ale mam prośbę.
- Tak? - Zaciekawił się staruszek.
- Zabierze mnie ktoś do ministerstwa na egzamin poprawkowy.
- Skąd o nim wiesz? - Zdziwił się Albus.
- Od Hermiony - skłamał.
- Chcesz coś poprawić? - Siwobrody nadal go wypytywał.
- Tak. Chcę mieć Wybitny z eliksirów, będę się uczył całe
wakacje - wyraził swoje żądanie. Dumbledore ledwo powstrzymał się od
parsknięcia śmiechem. Snape jednak to się nie udało i zaczął się opętańczo
śmiać.
- Ja mówię poważnie. Chcę zostać aurorem i je poprawię.
Snape popatrzył na niego jak na kosmitę i powiedział:
- Prędzej Neville Longbottom zostanie Mistrzem Eliksirów niż
ty zdobędziesz najwyższy stopień z tego przedmiotu.
„Biedaczek” - pomyślał sobie Harry. - ”eville ma już dawno
mistrza. Nie mogę się doczekać chwili, kiedy on się o tym dowie.”
- Jeszcze się pan zdziwi - mruknął bezczelnie (według
nauczyciela) chłopak.
- Coś ty powiedział? - Krzyknął zirytowany profesor. Abchin
nie zdążył odpowiedzieć, bo odezwał się Dumbledore.
- Dość tych kłótni. Zabiorę cię Harry na ten egzamin, chodź
uważam, że nie uda ci się uzyskać tego stopnia. Wynośmy się z tego hotelu.
Po 15 minutach znajdowali się już w kuchni, na Grimmauld
Place 12. Wyściskany przez Weasleyów, Hermionę i Remusa usiadł nareszcie do
stołu. Pani Weasley na śniadanie zrobiła mu parówkę. I tu pojawił się pewien
problem. Harry nie jadał mięsa. Postanowił delikatnie przekazać to gospodyni:
- Proszę panią, ja nie jem mięsa. Nie przepadam za nim -
odezwał się grzecznie.
- Oh Harry, musisz jeść! Dorastasz i potrzebujesz składników
odżywczych znajdujących się w mięsie.
- Niestety, ale nie zgodzę się z panią. Umiem o siebie
zadbać i wiem, co powinienem jeść - wtrącił się.
Ron i Hermiona posłali mu zdziwione spojrzenia. Wybraniec
nigdy wcześniej nie grymasił, a za mięsem przepadał. Zjadał wszystkie potrawy i
zawsze był wdzięczny.
- Ach ta dzisiejsza młodzież - westchnęła i zrobiła mu
jajecznicę.
Po śniadaniu Potter zaniósł kufer do wcześniej zajmowanego
pokoju i rozłożył się na łóżku. Już miał zamiar wyczarować sobie porządne
śniadanie, bo to mamy Rona mu nie wystarczało (Abchini mają bardzo specyficzną
dietę i muszą dostarczać swojemu organizmowi codziennie określone substancje,
aby być w doskonałej formie.), gdy do pokoju weszli jego przyjaciele. Po
nakrzyczeniu na niego, że jest nieodpowiedzialny i nie powinien uciekać
Hermiona zaczęła coś tam paplać o swoich dobrych wynikach Sumów, ale nie
słuchał jej. Zastanawiał się zamiast tego, co teraz porabia Neville.
- Harry czy ty mnie w ogóle słuchasz? - rzuciła urażona.
- Nie - odpowiedział zgodnie z prawdą. - przepraszam,
zamyśliłem się.
- Jestem prefektem naczelnym, czy to nie cudownie? - pochwaliła
się.
- Tak, gratuluję ci. A tobie jak poszły egzaminy, Ron? -
Zapytał ciekawy o wyniki milczącego do tej pory przyjaciela. Jednak nie zdążył
nic mu odpowiedzieć, bo do pokoju wleciała przez uchylone okno sowa. Abchin
odwiązał szybko kartkę od jej nóżki. Tak jak się spodziewał były to wyniki jego
sprawdzianu:
WYNIKI EGZAMINU
POZIOM STANDARDOWYCH UMIEJĘTNOŚCI MAGICZNYCH
Oceny pozytywne:
Wybitny (W)
Powyżej Oczekiwań (P)
Zadowalający (Z)
Oceny Negatywne:
Nędzny (N)
Okropny (O)
Troll (T)
Astronomia Z
Opieka nad Magicznymi Stworzeniami P
Zaklęcia P
Obrona przed Czarną Magią W
Wróżbiarstwo O
Zielarstwo P
Historia Magii N
Eliksiry Z
Transmutacja Z
- I jak ci poszło? - Zapytała Hermiona.
Harry nadal wpatrywał się w kartkę. Spodziewał się podobnych
wyników. Ale transmutacja? Istna porażka! Postanowił poprawić astronomię,
eliksiry i nieszczęsną transmutację. Założyłby się, że teraz wie dużo więcej
niż osoby, które będą go egzaminować.
- Nie jestem za bardzo zadowolony - odpowiedział zgodnie z
prawdą. - Będę chciał je poprawić.
- Co?
- Chcę poprawić trzy Sumy. Będę się uczył. Pomożesz mi z
eliksirami? - zapytał.
- Ach, tak, oczywiście - odparła zmieszana.
- Czy tobie odbiło? - Krzyknął Ron. - Chcesz dobrowolnie i
do tego w wakacje uczyć się eliksirów?
- Muszę Ron. Chciałbym zostać aurorem, a z obecnymi ocenami
jest to niemożliwe - wytłumaczył spokojnie koledze.
Harry włożył list do kieszeni. W tym momencie zza chmur
wyszło słońce i jasne promienie oświetliły dłonie chłopaka. Jego pierścień
błysnął. Dopiero teraz panna Granger zwróciła na niego uwagę.
- Co to jest? - Zapytała zaciekawiona i zafascynowana.
Potter szybko włożył rękę do kieszeni.
- Pierścień - odparł lakonicznie.
- Skąd go masz?
- Czy ty zawsze musisz wszystko wiedzieć? - Warknął
zirytowany do koleżanki. - Możecie iść? Chcę na chwilę pobyć sam - poprosił
ich.
Rozdział 22: Powrót na stare śmieci