Odpowiadam na Wasze liczne komentarze, za które Wam dziękuję ;) :
Kruszyna - Dziękuję, ale bez przesady. To nie jest najgorsze opowiadanie, ale na pewno nie jedno z lepszych. Jeśli nadal mi nie wierzysz to zapoznaj się chociażby z twórczością Mrocznej88 czy Madziowa.
Camil - Miło mi ;) Ale nie jestem znowu taka idelana jak Ci się wydaje. Jestem zwykłym człowiekiem, taka jak wszyscy. Też popełniam błędy. Nie zawsze wszystko wychodzi mi idealnie.
Pablo - Dziś publikowałam ich 5, a jutro następne się pojawią ;) Cierpliwości. Ciesz się, że już je napisałam, bo inaczej czekałbyś po kilkanaście dni.
Tajemniczy - Bez przesady ;)
Camil - I znowu Twój komentarz :) Nie, nie mam chłopaka. Chłopcy nie przepadają za dziewczynami, które nie lubią sportu i wszędzie chodzą z notesem, aby gdy je dołapie wena napisać nowy rozdział opowiadania o Harrym Potterze.
Camil - To już chyba czwarty komentarz ;) Niestety, ale nie mogłam rozdziałów dodać wcześniej, ale teraz jest ich już aż 5 ;)
Ptaszek - Bardzo dziękuję. Trafne słowa. Nie mam nadprzyrodzonych zdolności tak jak bohaterowie mojego opowiadania. Prócz bloga i życia prywatnego jestem sysopem(edytorem) jednego z mniejszych odłamów Wiki(codziennie powinnam poprawiać, pisać nowe artykuły itp. Masakra), a także mocno angażuję się w kilka gier Internetowych MMO RPG ;)
Sanna - Chcę je najpierw poprawić. Ale mogę Ci je wysłać już na GG lub E-mail jak chcesz ;) Dla Ciebie specjalne przywileje :D Mogę też napisać, nad czym teraz pracuję. Ale nie na blogu. Tutaj to tajemnica. Najlepiej byłoby jakbyś podała mi swoje GG.
Czarna - Dziękuję ;)
Wszystkich pozdrawiam i życzę miłego wieczoru ;)
Jak mi się uda to jeszcze przed ósmą rano, jutro publikuję coś.
Całe przedpołudnie spędził zamknięty w swoim pokoju czytając książkę pt.: "Najstarsze runy". Dochodziła godzina pierwsza i wiedział, że za chwilę będzie musiał zejść na obiad. Ale tak mu się nie chciało! Dziwnie czuł się w obecności starych przyjaciół. Tak... Niekomfortowo. Nie miał z nimi zbytnio, o czym rozmawiać, bo jego zainteresowania w ciągu czterech lat uległy całkowitej zmianie. Już nie był bezmyślnym szukającym kłopotów bachorem. Wyrósł na potężnego i w dodatku opanowanego wojownika. Interesowały go dużo poważniejsze rzeczy niż Rona i Hermionę. Minęło zaledwie dopiero pół doby, a już brakowało mu Neville'a. Nie przypuszczał, że tak bardzo się z nim zżyje.
W końcu zrezygnowany schował książkę, wstał z łóżka i z miną
skazańca idącego na egzekucję zszedł do kuchni.
Od razu wyczuł aromatyczny zapach zupy koperkowej i pieczonych
ziemniaków. Przy stole siedziały już pociechy Wesleyów i Hermiona, a także
Lupin, obok którego usiadł.
Posiłek zjedli w milczeniu. Potter już chciał odejść od
stołu, jednak zatrzymał go wilkołak.
- Harry czekaj - powiedział. - Musimy porozmawiać.
- Dobrze - zgodził się.
- Na osobności - dodał dawny nauczyciel OPCM i zaprowadził
go do obecnie wolnego salonu. Chłopak z zainteresowaniem przyglądał się
przyjacielowi. Kilka dni temu była pełnia i Remus wyglądał bardzo blado.
- Co chciałeś? - Spytał bez ogródek Wybraniec.
- Wiem, że jesteś załamany jego śmiercią, ale nie powinieneś
był uciekać z kwatery. Wiem, że to miejsce budzi w tobie niezbyt pozytywne... -
zaczął swą tyradę, ale chłopak mu przerwał:
- Już się wziąłem w garść, nie będę już więcej uciekał -
obiecał. - I nie jesteś moim ojcem, więc nie praw mi kazań - dodał.
- Ale Harry, ja...
- Jestem już dorosły Remusie, umiem o siebie zadbać. Nie
musisz się mną przejmować.
- Nie muszę!? Czuję się odpowiedzialny za ciebie! Jestem,
byłem... – wybuchnął nagle.
- Przyjacielem mojego ojca - znowu przerwał mu Wybraniec. -
Wybacz, ale teraz Dumbledore jest moim prawnym opiekunem i tylko jego mam
obowiązek słuchać. Masz jeszcze coś do dodania, bo jestem trochę zajęty -
warknął.
- Ja... - Zdezorientowany wilkołak wrogością chłopaka przez
moment zastanawiał się, co powiedzieć. - Gratuluję Wybitnego z Obrony -
wyjąkał.
- Dziękuję - odparł chłodno i trzasnął drzwiami, a następnie
pobiegł na górę
Położył się na łóżku i zamknął oczy. Wyobraził sobie
krajobraz Mrocznego Miasta: cudowne jeziora, zapach kwiatów i ten niebiański
śpiew rosceuxów. Od razu się uspokoił. Czuł się cudownie... Tak lekko...
Nagle coś huknęło i do pokoju teleportowali się bliźniacy Weasley.
Chłopak przeklinał siebie, że zapomniał zabezpieczyć pokoju. Musiał to zrobić w
przyszłości, bo nie życzył sobie niespodziewanych gości.
- Cześć Harry - przywitali się jednocześnie.
- Hej, co was do mnie sprowadza - powiedział już opanowanym
głosem.
- Chcieliśmy ci jeszcze raz podziękować za pożyczenie tych
galeonów. Dzięki temu wynaleźliśmy wiele ciekawych rzeczy. Ale jeszcze nie
możemy wszystkiego oddać, bo...
- Nie musicie tego oddawać. Są wasze. I jak interes?
- Bardzo dziękujemy. Interes kwitnie, mamy wiele klientów.
Ale niestety matka cały czas się wtrąca. Musimy mieszkać tu, bo nasz dom nie
jest zbyt dobrze chroniony.
- A co z Percym? - zaciekawił się.
- Zdrajca! Mieszka w mieszkaniu, które dostał od
ministerstwa, pokłócił się z rodzicami - odpowiedział George.
- Jak ci się podobały prezenty urodzinowe? - zapytał Fred.
- Świetne, podziwiam waszą kreatywność.
Dopiero po dwudziestu minutach nudnej (dla niego) rozmowy,
postanowili iść sobie.
- Mamy jeszcze wiele pracy - powiedział Fred, gdy zobaczył
na zegarku, albo czymś, co nim powinno być, która jest godzina. - Musimy już
iść.
- Odwiedzajcie masz sklep - dodał George i teleportowali
się.
Harry nareszcie miał chwilę spokoju. Spróbował połączyć się
telepatycznie z Neville'm. Na taką odległość było to trudne, ale udało się. Już
po chwili wesoło gawędził z kumplem.
~ Jak ci poszły Sumy? - zapytał.
~ Babcie nie była zadowolona. Same Nędzne, Powyżej Oczekiwań
z Obrony, Wybitny z Zielarstwa. Teraz udaję, że się uczę, aby moja poprawa była
wiarygodna.
~ A co naprawdę robisz?
~ Nakładam silne zabezpieczenia na dom. Nie chcę, aby babci
się coś stało, gdy ja będę w szkole.
~ Rozumiem.
Rozmawiali tak jeszcze przez ponad godzinę. Najwięcej
dyskutowali o Marco i kolejnej przepowiedni.
Do końca dnia Potter leżał na łóżku i czytał książkę,
następnie poszedł na kolację. W kuchni siedzieli już wszyscy, łącznie z
Dumbledorem. Widocznie po posiłku miało odbyć się zebranie zakonu.
Nagle do pokoju wleciał czarny orzeł. Podleciał do abchina.
Ten bardzo się zdziwił. Gdyby rada coś od niego chciała to wezwałaby za pomocą
pierścienia, a przyjaciele skontaktowali telepatycznie. Wziął wiadomość i
przeczytał:
O 21: 00 przyjdź do naszej kwatery.
Godryk
„Ciekawe, o co chodzi” - pomyślał sobie. – „Przecież
rozmawialiśmy niecałą dobę temu.” Wzruszył ramionami i schował zwitek pergaminu
do kieszeni. Dopiero teraz zauważył, że wszyscy się na niego patrzą.
- Od kogo to było - zapytał Ron.
- Od znajomego - mruknął lakonicznie. - Nie twoja sprawa.
Nie mając zamiaru się nikomu więcej tłumaczyć pobiegł na
górę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
PERSPEKTYWA SNAPE’A
Po wyjściu Pottera w pomieszczeniu zapadła nienaturalna
cisza, w której dokończyli posiłek. Następnie Molly wyprosiła młodzież i
zaczęło się zebranie. Znudzony przysłuchiwał się raportom innych członków. Na
razie Czarny Pan nic nie planował. Wyglądało na to, że robi sobie wakacje.
Snape’a to trochę niepokoiło. Nie był wzywany od dwóch tygodni, nie licząc
krótkiego spotkania, podczas którego dostali rozkazy poszukiwania Pottera.
- Severusie - wyrwał go z zamyślenia dyrektor. - Voledemort
cię wzywał?
- Nie.
- Dobrze to skoro już omówiliśmy wszystko to możemy
porozmawiać o Wybrańcu - ciągnął Dumbledore. Zirytowany prychnął.
- Czy świat się kręci tylko wokół niego - zapytał szpieg.
- Dobrze wiesz, że gra kluczową grę w tej wojnie.
- To jeszcze dziecko - żachnęła się Molly. - Albusie, on
przechodzi teraz trudny okres. Trzeba mu jakoś pomóc.
- Zgadzam się z tobą - wtrąciła swoje trzy knuty Tonks. -
Śmierć Syriusza zmieniła go. Zachowuje się doroślej niż kiedyś.
- Mogę już iść?- zapytał Severus.
Miał serdecznie dość
wysłuchiwania pieśni pochwalnych o tym chłopaku.
- Tak - zgodził się siwobrody.
Szpieg wstał od stołu i skierował się w stronę wyjścia.
Dzisiejsze zachowanie Pottera dało mu trochę do myślenia. Od tej wycieczki
strasznie się zmienił. I ten ptak zdziwił go. Orłów do wysyłania korespondencji
używały zazwyczaj tylko najstarsze rody czarodziejskie. Od kogo Harry dostał tą
wiadomość? - Ta myśl nie dawała mu spokoju. „Co się ze mną dzieje?” - pomyślał
sobie zirytowany – „Martwię się, z kim koresponduje syn Jamesa!”
KONIEC PERSPEKTYWY SNAPE’A
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
W tym czasie młody
abchin nakładał wszelkie zabezpieczenia na swój pokój. Używał tylko Mrocznej
Magii, bo wiedział, że nikt, kto nie używa Czarnej Magii na zaawansowanym
poziomie nawet jej nie wyczuje. Następnie zmienił kolor ścian z beżowego na
granatowy i ustawienie mebli na takie, które bardziej mu odpowiadało. Po tym
wszystkim położył się na łóżku i już chciał wyciągnąć z kufra książkę, gdy
usłyszał pukanie do drzwi.
- Proszę - powiedział zrezygnowany. Do pokoju weszła
Hermiona.
- O co chodzi? - zapytał.
- Co się z tobą dzieje, Harry! Jesteś jakiś inny. Zmieniłeś
się. Dlaczego uciekłeś? Gdzie uciekłeś? Od kogo był ten list? - wyrzuciła z
siebie w bardzo szybkim tempie.
Potter wiedział, że przyjaciółka jest bardzo spostrzegawcza
i nie mógł po prostu jej spławić. Nie mógł też powiedzieć jej całej prawdy.
Została mu tylko jedna opcja do wyboru - kłamstwa i półprawdy. Nienawidził ich,
ale musiał ich użyć.
- Uciekłem, bo miałem dość zakonu i dyrektora. Podsłuchałem
jak mówią o Syriuszu, że jego śmierć nic dla nich nie znaczy, a wręcz wszystko
ułatwia. Uciekłem do mugolskiego pensjonatu. Tam zrozumiałem pewne rzeczy i
już... Chyba pogodziłem się ze śmiercią Łapy. Byłem na zakupach, czytałem
książki - to na razie była prawda. - A list dostałem od pewnej dziewczyny -
skłamał. Miał nadzieję, że nie zapyta go o nic więcej. Ona zrozumiała go.
Uśmiechnęła się do niego i chciała go pocieszyć, ale z wiadomych przyczyn się
jej to nieudało:
- Pamiętaj, że masz przyjaciół. Mnie i Ronowi możesz
wszystko powiedzieć. Nie martw się, będzie dobrze.
Rozdział 23: Rozmowy i nieoczekiwane wezwanie