poniedziałek, 16 stycznia 2012

Rozdział 14: Ceremonia Przydziału do Klanów


- Harry wstawaj!
Z błogiego, spokojnego snu wyrwał chłopaka głos przyjaciela. Dan stał nad nim i wpatrywał się w jego intensywnie zielone oczy, o barwie avady.
- Dziś wielki dzień!
W tym momencie zerwał się z łóżka. Wczoraj balowali do późna świętując zakończenie pierwszego etapu szkolenia. Położyli się spać wpół do czwartej, nad ranem.
- Która godzina? - Zapytał sennym głosem.
- Dochodzi ósma. Rusz się, bo za 10 minut przyjdzie po nas Adrian.
Abchin rozejrzał się po ich sypialni. Dwa łóżka były już zaścielone, a rzeczy Marco i Danny'ego spakowane. Szybko narzucił na siebie specjalne odświętne szaty - złote z czerwonym rosceuxem na plecach. Jednym sprawnym ruchem ręki pościelił swoje łóżko, a następnym spakował swoje rzeczy i razem z Danem poszli do salonu. Tam już czekała na nich reszta, razem ze zniecierpliwionym Adrianem.
- Co tak długo? - Mruknął pod nosem - A zresztą nieważne. Idziemy - powiedział, po czym poprowadził ich przez zamek na miejsce uroczystości.
Była to dość duża sala bez okien, oświetlona jedynie staroświeckimi, nadającymi pomieszczeniu mroczny klimat pochodniami. Przed znaną abchinowi z przydzielenia mentora kulą stało już w rzędzie około 80 osób. Szybko dołączyli na koniec kolejki. Na znajdujących się po obu stronach sali ławach siedziało już kilkunastu mentorów, przyglądających się z uwagą swoim byłym uczniom. Po jakimś czasie, podczas których do kolejki dołączyło jeszcze kilku uczniów pojawiło się za kulą, na przygotowanym podeście, pięć osób. Potter doskonale wiedział, kim byli - najważniejszymi członkami Rady Bractwa: Wampir, dhampir, nocny elf, abchin i istota cienia. Wszyscy bardzo młodo wyglądali, jednak chłopak wiedział, że mieli po 900 - 1000 lat. Jeden z nich, niski szatyn przemówił:
- Wasze szkolenie w grupie z mentorem dobiegło końca. Mam nadzieję, że było ono owocne i wiele się razem nauczyliście. Dziś poznacie swoje przeznaczenie. Dowiecie się jak spędzicie resztę swojego długiego, nieśmiertelnego życia. Każdy klan ma swoje zalety jak i niestety wady. Każdy jest niepowtarzalny na swój sposób. Każdy ma swoje sekrety i tajemnice, których nikt inny nie zna. Różnią się tylko liczbą członków. W niektórych jest po kilka tysięcy osób, a w niektórych niecałe 50. To Kula Wyboru wskaże, do którego traficie:
POTĘGI TĘCZY,
WOJOWNIKÓW ZNISZCZENIA,
KLANU ŻYWIOŁÓW,
NIEPOSKROMIONEJ NATURY,
WOJOWNIKÓW CHAOSU,
KAPŁANÓW,
MAGÓW ŚMIERCI,
ISTOTY PRZEZNACZENIA,
GWARDI SZLACHECKIEJ,
RUBINU CISZY,
MROKU NOCY,
STRAŻNIKÓW CZASU,
MAGÓW UMYSŁU,
PALĄCYCH OGNIEM,
KLEJNOTÓW NAUKI,
ISTOTY GWIAZD,
MAGÓW MROKU.
Gdy wypowiadał te nazwy pojawiali się przedstawiciele tych klanów. Z każdego były po trzy, zazwyczaj zamaskowane osoby. Różnili się barwą szat i aurą magiczną.
- Po kolei dotykajcie kuli. Wtedy przedstawiciele klanu, do którego zostaliście przydzieleni zabłysną, a wy staniecie za nimi i poczekacie na resztę - wyjaśnił im, co mają robić wampir z rady.
Piegowata blondynka, stojąca na samym początku kolejki dotknęła kuli. Wojownicy chaosu zabłysli, a ona z radością do nich dołączyła. Kolejka szybko się zmniejszała. W końcu nastała kolej na uczniów Adriana. Marco i Carolaine trafili do Wojowników Zniszczenia, Anne została Kapłanką, a Dan i Danny ku ich rozpaczy, trafili do Gwardii Szlacheckiej - w końcu ich rodzice byli w radzie, a także w tejże grupie. Potter z maską spokoju na twarzy, a w środku gotujący się z nerwów dotknął kuli.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
UROCZYSTOŚĆ Z PERSPEKTYWY ADRIANA, BYŁEGO MENTORA.
Adrian usiadł na ławie obok jak zwykle uśmiechniętego Kannusa. Odetchnął z ulgą. Nareszcie skończyły się jego męczarnie z małolatami. Nie lubił uczyć dzieci. Tak, nazywał swych ok.18-letnich uczniów dziećmi.
- I jak? - Zapytał go przyjaciel.
- Będą z nich wojownicy. Mimo, że uczyłem najmłodszą grupę nie było tak źle.
Pojawili się Członkowie Rady i mężczyźni z uwagą zaczęli się przysłuchiwać przemowie Abdula, następnie przyglądali się ceremonii przydziału.
Adrian uśmiechnął się złośliwie, widząc minę Dana, gdy musiał dołączyć do Gwardii Szlacheckiej. „Chłopcy tak desperacko chcieli się uwolnić od swych surowych rodziców, a teraz będą musieli ich słuchać” - pomyślał sobie. Nie zdziwiły go przydziały Carolaine, Marco i Anne. Zastanawiał się natomiast, gdzie trafi Potter. Tak, Adrian wiedział, kim był chłopak. Abdul poinformował go i poprosił o dyskrecję, a także normalne traktowanie. On oczywiście zastosował się do jego polecenia. Już wcześniej słyszał o Chłopcu, który Przeżył. Zdziwił się, gdy dowiedział się, że będzie go uczyć. Wyszkolił go i wiedział, że chłopak poradzi sobie w życiu. Miał moc i potencjał, o jakim marzyło wielu czarodziejów.
Wczoraj wieczorem kłócił się, z Kannusem, gdzie trafi chłopak. On uważał, że do Magów Umysłu. Nadal pamiętał ten incydent na początku szkolenia. Jednak jego przyjaciel upierał się, że na pewno do Magów Żywiołów, bo władał wszystkimi czteroma.
Harry podszedł do kuli i dotknął jej. Stało się coś zupełnie nieoczekiwanego. Madzy Mroku zabłysnęli. Tego nikt się nie spodziewał. Madzy Mroku byli najpotężniejszym Klanem w Bractwie Mroku. Mimo, że byli najmniejszą grupą - 24 wojowników, to z łatwością mogliby pokonać wszystkie klany bractwa razem wzięte i prawdopodobnie nie ponieśliby w tym pojedynku żadnych strat. W tym klanie byli tylko najpotężniejsi i najmroczniejsi wojownicy stuleci. Cała ich potęga, style walki, zaklęcia były jedną, wielką tajemnicą. Oni byli tajemnicą. Mimo, że tworzyli z nimi Bractwo Mroku, to nawet członkowie rady niewiele o nich wiedzieli. Wszyscy zawsze nosili maski. Darzono ich wielkim szacunkiem.  Mniej odważne osoby bały się na nich nawet popatrzeć. Ostatnia osoba dołączyła do nich ponad 400 lat temu. Wszyscy już się przyzwyczaili, że kula nie przydzielała im nowych członków. Po prostu uznano, że nie rodzą się już tak potężni czarodzieje jak kiedyś. A teraz taki szok. Potter, Wybraniec dołączył do nich. Był z niego niesamowicie dumny, cieszył się, że mógł poznać kogoś takiego.
KONIEC PERSPEKTYWY ADRIANA
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Harry dotknął Kuli.  Zabłysnęła trójka wojowników, stojących trochę z boku, przy ścianie. Mieli czarne maski i srebrne szaty z czarnym rosceuxem na plecach. Podszedł do nich niepewnie. Dopiero, gdy się obrócił dostrzegł szok wymalowany na twarzach wszystkich obecnych. Co znowu nie tak - pomyślał sobie.
- Witaj wśród Magów Mroku - powiedział mężczyzna stojący pośrodku.
Nareszcie Potter zrozumiał, o co chodzi. Przypomniał sobie słowa Adriana: "Aha! I są jeszcze Madzy Mroku, potężni i tajemniczy, ale do nich od lat już nikt nie trafił i prawdopodobnie nie trafi. Jest ich tylko 24, a z łatwością pokonaliby wszystkie inne Klany Bractwa razem wzięte."
~ Teraz nas już jest 25 - usłyszał głos w swojej głowie.
Zszokowany nastolatek odpowiedział telepatycznie:
~ Jak odczytałeś moje myśli? Mam doskonałe bariery.
Stojący obok niego mężczyzna roześmiał się i już głośno powiedział:
- Musisz się jeszcze wiele nauczyć.
W tym czasie kolejni członkowie byli przydzielani. Nadeszła kolej na szarookiego blondyna o falistych, opadających do ramion włosach. Dhampir dotknął kuli. Harry poczuł dziwne ciepło i momentalnie zrozumiał, co się stało. Poczuł ulgę. Ten oto nieznany mu jeszcze chłopak też trafił do Magów Mroku. Uśmiechnął się, gdy blondyn stanął obok niego. Cieszył się, że będzie miał kolegę.
Nagle w kieszeni dhampira coś zaskrzeczało i wyskoczyła z niej ohydna ropucha rechocząc głośno.
- Teodora! - Wrzasnął i jednym ruchem ręki przetransportował ją do kieszeni, rzucając jednocześnie na płaza zaklęcie wyciszające.
Gdyby wzrok mógł zabijać nastolatek już nie żyłby. Trójka ich nowych opiekunach patrzyła na właściciela ropuchy z wściekłością.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Przeczytałam już wszystko!!!
Masz talent! Piszesz normalnie cudownie ;)
Czekam na jeszcze :)
Pozdrawiam czarna.

Anonimowy pisze...

Szybko idzie ci poprawianie już wcześniej betowanych rozdziałów co mnie bardzo cieszy:) Od początku twojej twórczości kilka miesięcy temu podobały mi się twoje rozdziały:)
Pozdrawiam Ptaszek

Kruk pisze...

"Uśmiechnął się, gdy blondyn stanął obok niego"

Malfoy!!

"- Teodora! - Wrzasnął "

OMG, Longbottom! Tego jeszcze nie grali :D

Wnosi się o poprawienie ostatniego zdania. Jest ewidentnie źle napisane.

"Gdyby wzrok mógł zabijać nastolatek już nie żyłby. Trójka ich nowych opiekunach patrzyła na właściciela ropuchy z wściekłością."

Naturalniej brzmi zwrot, "już by nie żył" i odmień "opiekunach" na opiekunów

Idę dalej...