W Sali Inicjacji w Głównym Zamku Mrocznego Miasta panował
zamęt. Już za 10 minut miała odbyć się ważna uroczystość. Cały czas wchodzili i
wychodzili uczniowie, nauczyciele, Członkowie Rady, a także zwykli obywatele.
Było to dość duże pomieszczenie. Na środku znajdował się krąg, w którym odbywać
się miała centralna część Inicjacji. Obok niego, na podwyższeniu mieściły się
loże dla rady. Obok nich miały stać osoby prowadzące ceremonię. Miejsce dla
uczniów wyznaczono na przeciwko rady. A po bokach były trybuny widzów, gdzie
pierwsze rzędy zarezerwowano dla mentorów.
W końcu, gdy wszyscy się poustawiali i w pomieszczeniu
zapanowała cisza jeden z Członków Rady przemówił:
- Zgromadziliśmy się tu dziś, aby przyjąć do naszej społeczności
nowych członków. Podczas czteroletniego szkolenia opanowali wszystkie potrzebne
im w życiu umiejętności. Po Inicjacji osoby, które was zwerbowały zaprowadzą
was przed główne kwatery waszych klanów - zwrócił się do kandydatów. - A teraz
powiem wam, na czym polegać będzie sama ceremonia. Ustawcie się w rząd. Po
kolei będziecie przychodzić do kręgu. Tam złożycie uroczystą przysięgę, a
następnie wręczymy wam pierścienie, których NIGDY nie ściągniecie z palców. Są
one znakami przynależności do naszego społeczeństwa, tak rozpoznajemy swoich
ludzi. Następnie przypieczętujecie przysięgę i wypijecie eliksir. Pamiętajcie,
że po szkoleniu możecie opuścić miasto, ale na wezwanie rady musicie się
stawić. Już wiecie, że zdradzenie innym cokolwiek na temat bractwa i miasta
oznacza waszą i tej osoby śmierć - zakończył przemówienie. Uczniowie szybko
ustawili się tak jak im nakazał. Harry i jego przyjaciele byli prawie na samym
końcu kolejki. Chłopak trochę się denerwował. Bał się ostatniej części -
wypicia eliksiru. Wiedział, że wiele osób po tym traciło przytomność, a kilka
nawet zmarło.
Powoli kolejka się
przesuwała. Kilka osób w tym czasie zemdlało i wyniesiono je z pomieszczenia.
Nadeszła kolej Marco. Chłopak podszedł do kręgu i nagle wydarzyło się coś
dziwnego: Emanowało z niego niesamowicie jasne światło, a następnie usłyszeli
głos:
Oto jest ten, który zasiądzie na tronie i poprowadzi swój lud.
Na tym Księciu Mroku spocznie ciężar pokonania ziemskiego zła.
Pomoże mu w tym zjednoczenie ze światłem.
A później zakończy się jego panowanie.
A z jego końcem nadejdzie chaos.
Wszyscy patrzyli zdezorientowani na chłopaka. Potter nie
mógł uwierzyć - jego kolega potężnym władcą - Księciem Mroku. W końcu
Członkowie Rady się opamiętali. Marco złożył podobną, ale nieco inną niż
wszyscy przysięgę. Otrzymał też dodatkowy pierścień (złoty z czarnym kamieniem)
- symbol władzy. Młody wampir usiadł na pośpiesznie przygotowanym mu tronie.
Dalej odbywała się uroczystość Inicjacji.
Nadeszła kolej Harry'ego. Wypowiedział spokojnie słowa
przysięgi, nałożył otrzymany diamentowy ze srebrnym oczkiem pierścień i
maleńkimi kryształkami, a następnie wypił eliksir. Od razu zorientował się, że
coś jest nie tak. Otworzył oczy. Znajdował się w zupełnie innym miejscu. Przed
nim stała Istota.
- Znowu Ty? - Zapytał trochę znudzony, a trochę zirytowany.
Ta zaśmiała się zanim odpowiedziała.
- Jak widzisz. Musimy porozmawiać.
- O czym? Powiesz mi, kim jesteś?
- O Tobie. Kim jestem? Nie powiem.
- Super - stwierdził z ironią.
- Mam dla ciebie propozycję, układ.
- Tak?
- Będziesz wykonywał wszystkie moje polecenia.
- Mam być twoim służącym - oburzył się. - Akurat. A co
dostałbym w zamian?
- Nie. Tu chodzi o los. Wypełnienie się przeznaczenia. Coś,
czego nie zrozumiesz. A dostaniesz ode mnie Dar Kameleona.
- Że co? - Zapytał, mimo że posiadał Mroczną Wiedzę o czymś
takim jeszcze nie słyszał.
- A jak wyobrażasz sobie dalsze życie - z tym wyglądem?
Przecież nawet sam Merlin Wielki nie potrafiłby ciebie zmienić.
- O tym jeszcze nie myślałem.
- Dostaniesz ode mnie Dar Kameleona. Twoje ciało będzie
mogło przybrać trzy postacie: Harry'ego Pottera z przed szkolenia, to ciało,
które masz teraz i jedną, którą sobie wybierzesz. Ten dar jest bardzo rzadki i
tylko ja mogę ci go zaoferować. Będziesz czwartą osobą na świecie, która będzie
go miała. Nie da się go w żaden sposób wykryć. Jeśli chcesz się przemienić to
po prostu skupiasz się na wybranej postaci.
- To propozycja nie
do odrzucenia. Muszę ją przyjąć - zgodził się.
- Dobrze - dotknęła jego czoła i poczuł lekki ból. Już po
chwili potrafił zmienić postać.
- Co mam robić? - zapytał.
- Na razie mam tylko jedno polecenie. Nie wolno Ci NIKOGO
zabić.
- Ty chyba żartujesz! - żachnął się - Jak ma się wypełnić
przepowiednia skoro nie mogę pokonać Voldemorta?
- Ta akurat przepowiednia nie jest ważna i nie musi się
wypełnić - powiedziała spokojnym głosem.
- Że co? Przecież tylko ja jestem w stanie to zrobić.
- Nieprawda. Wiele przepowiedni można złamać lub zmienić. A
o Toma Riddle'a się nie martw. Ktoś inny się tym zajmie - oznajmiła.
- A ja to co? Nagle tak po prostu zniknie mi blizna i będę
zwykłym dzieckiem? Na to trochę już za późno, moim zdaniem - dodał.
- Ty masz inne, dużo trudniejsze zadanie do wykonania,
Wybrańcze. Jesteś Wybrańcem nie ze względu tylko na jedną przepowiednię i
jednego nic nie wartego człowieka.
- Ale super. Już lecę. To, co trzeba zrobić? - Syknął z
ironią. - Dlaczego zawsze JA? Co mam niby zrobić? - Powiedział już na poważnie.
- Dowiesz się wkrótce. Ale teraz musimy się już pożegnać.
- Co? Czekaj! Ja... - Nie zdążył dokończyć, bo pociemniało
mu przed oczami.
Obudził się na ramionach zaniepokojonego Addy'ego.
- Nic ci nie jest? - Zapytał, pomagając mu wstać.
- Nie - syknął zły po rozmowie z Istotą, która go bardzo
zdenerwowała. - Gdzie jesteśmy?
Rozglądnął się po pomieszczeniu. Znajdowali się na jakimś
opuszczonym korytarzu. Przez wielkie, zakratowane okna wpadało tajemnicze,
niebieskie światło, padające na dziwnie wyglądające obrazy, oprawione w złote
ramy.
- Niedaleko wyjścia z zamku - odpowiedział. - Mam cię
zaprowadzić przed Kwaterę Magów Mroku.
***
Stali przed wielką, czarną bramą prowadzącą do kwatery. Było
ciemno i Harry nie mógł dostrzec, co się tam znajduje. To nie była zwykła
ciemność. Jako abchin doskonale w niej widział. Podejrzewał, że na kwaterę i
jej otoczenie rzucono zaklęcie, aby znajdujący się poza nią nie widzieli, co
znajduje się w środku.
Nagle furtka się otworzyła i Potter zobaczył Sarę. Wszyscy
członkowie klanu widzieli prawdziwe twarze innych nie ważne czy mieli na sobie
maski czy zaklęcia kamuflujące. Potter zastanawiał się czy działo to też na dar
Istoty, dzięki któremu mógł żyć bez zbędnych pytań i nieprzyjemności.
- Dziękuję Addy, możesz już iść - zwróciła się do wampira,
po czym pociągnęła Harry'ego za bramę. Znajdowali się w dużym parku, a raczej
ogrodzie. Szli wysypaną żwirem alejką. Dookoła rosły różne ozdobne drzewa i
krzewy. W końcu dotarli przed dość duży dworek. Fioletowowłosa gestem zaprosiła
go gestem do środka. Był to dość przestronny hol.
- Za mną - poleciła mu.
Dworek nie miał budowy tak skomplikowanej jak zamek, a
jednak można było się w nim z łatwością zgubić. Robił wielkie wrażenie.
Bogactwo kształtów, kolorów, rzeźb i obrazów, różnych roślin doniczkowych
zachwycało chłopaka. Podobało mu się tu bardziej niż w Głównym Zamku.
Zaprowadziła go do jakiegoś salonu. Znajdował się tam duży
stół z dwudziestoma ośmioma krzesłami, w większości pozajmowanymi już przez
członków. Sara usiadła koło Gammosa, a on na jedynym wolnym już miejscu między
Nevillem i jakimś brodatym blondynem. Godryk przemówił:
- Jak już wiecie, zyskaliśmy dwóch nowych członków, Harry i
Neville, opowiedzcie nam o sobie - polecił im
- Neville, mam 16 lat, jestem dhampirem, władam wodą i
powietrzem, interesuję się zielarstwem i eliksirami - zaprezentował siebie
blondyn.
- Harry, lat tyle samo, abchin, władam wszystkimi żywiołami
- gdy to powiedział kilka osób coś szepnęło do sąsiadów. Nie zwracając uwagi na
ich zdziwienie kontynuował - Interesuję się sztukami walk, magią mroku,
abchinów i umysłu.
Następnie wszyscy członkowie też coś o sobie opowiedzieli.
Niestety Potter zapamiętał tylko kilka imion. Później dyskutowali swobodnie na
różne tematy, a przede wszystkim o nowym księciu. Harry dowiedział się, że w
dworku każdy ma swój pokój i jeśli chce to może tu mieszkać. Usłyszał też, że
raz w tygodniu wszyscy członkowie klanu spotykają się na zebraniach, podczas
których rozmawiają ze sobą i niekiedy pojedynkują. Mieli więc dużo swobody.
Gammos i Godryk byli w Radzie i to oni decydowali o najważniejszych sprawach i
sporadycznie wydawali rozkazy. Powoli wszyscy zaczęli się rozchodzić. W
pomieszczeniu został Harry, Neville i Godryk. Ten ostatni zwrócił się do
pozostałych.
- No chłopaki, pora wracać na Ziemię. Tam dochodzi północ.
Neville umiesz zamaskować swoje dhampirze cechy i zmienić postać?
- Tak. Do zobaczenia - powiedział i rozpłynął się w
powietrzu.
- I co mam zrobić z tobą mój abchinie? - mruknął retorycznie
Godryk. Ten tylko się uśmiechnął i zmienił się. Założyciel Hogwartu aż krzyknął
z wrażenia.
- JAK TY TO ZROBIŁEŚ? -
Wrzasnął.
- Dostałem od Istoty Dar Kameleona.
- Ach tak... Od ISTOTY mówisz. To taka tajemnicza postać,
która lubi mącić w historii. Dobrze przynajmniej, że TYM RAZEM jest po NASZEJ
stronie. Ale ona nic nie daje za darmo jak ją znam. Co chciała od ciebie?..
- Posłuszeństwo - mruknął z żalem. - Nie wolno mi zabijać.
To ja już idę - pożegnał się i nie czekając na odpowiedź teleportował się do
pokoju hotelowego.
Najpierw rzucił silny mroczny czar na różdżkę, aby rzucane
za jej pomocą zaklęcia były niewykrywalne przez ministerstwo, a także wzmocnił
ją, aby można było jej używać do potężnych zaklęć. Miał co prawda platynową
różdżkę, którą dostał podczas szkolenia, ale przy ludziach nie mógł jej używać,
aby nie wzbudzić podejrzeń. Poza tym ostatnio preferował magię bezróżdżkową i
był w niej naprawdę mistrzem. Uśmiechnął się sam do siebie i zmienił szaty.
Następnie zabezpieczył kufer. Później ukrył swoją moc. Niestety czarnej magii i
umysłu nie dało się do końca zasłonić, bo stanowiły za dużą część jego, ale
mało kto potrafił je wyczuć. Swą aurę też zmienił, aby nikt się nie kapnął, że
jest arcymagiem (stopień lepszy od Mistrza) niemal wszystkich dziedzin. Poszedł
do łazienki i popatrzył się do lustra. Odzwyczaił się od ludzkiego wyglądu.
Jedyną widoczną pamiątką po szkoleniu był pierścień na środkowym palcu. Miał
zmyślić po prostu jakąś historyjkę, jeśli ktoś go by o to zapytał.
Rozdział 21: Inicjacja i Madzy Mroku