czwartek, 19 stycznia 2012

Rozdział 21: Inicjacja i Madzy Mroku


W Sali Inicjacji w Głównym Zamku Mrocznego Miasta panował zamęt. Już za 10 minut miała odbyć się ważna uroczystość. Cały czas wchodzili i wychodzili uczniowie, nauczyciele, Członkowie Rady, a także zwykli obywatele. Było to dość duże pomieszczenie. Na środku znajdował się krąg, w którym odbywać się miała centralna część Inicjacji. Obok niego, na podwyższeniu mieściły się loże dla rady. Obok nich miały stać osoby prowadzące ceremonię. Miejsce dla uczniów wyznaczono na przeciwko rady. A po bokach były trybuny widzów, gdzie pierwsze rzędy zarezerwowano dla mentorów.
W końcu, gdy wszyscy się poustawiali i w pomieszczeniu zapanowała cisza jeden z Członków Rady przemówił:
- Zgromadziliśmy się tu dziś, aby przyjąć do naszej społeczności nowych członków. Podczas czteroletniego szkolenia opanowali wszystkie potrzebne im w życiu umiejętności. Po Inicjacji osoby, które was zwerbowały zaprowadzą was przed główne kwatery waszych klanów - zwrócił się do kandydatów. - A teraz powiem wam, na czym polegać będzie sama ceremonia. Ustawcie się w rząd. Po kolei będziecie przychodzić do kręgu. Tam złożycie uroczystą przysięgę, a następnie wręczymy wam pierścienie, których NIGDY nie ściągniecie z palców. Są one znakami przynależności do naszego społeczeństwa, tak rozpoznajemy swoich ludzi. Następnie przypieczętujecie przysięgę i wypijecie eliksir. Pamiętajcie, że po szkoleniu możecie opuścić miasto, ale na wezwanie rady musicie się stawić. Już wiecie, że zdradzenie innym cokolwiek na temat bractwa i miasta oznacza waszą i tej osoby śmierć - zakończył przemówienie. Uczniowie szybko ustawili się tak jak im nakazał. Harry i jego przyjaciele byli prawie na samym końcu kolejki. Chłopak trochę się denerwował. Bał się ostatniej części - wypicia eliksiru. Wiedział, że wiele osób po tym traciło przytomność, a kilka nawet zmarło.
 Powoli kolejka się przesuwała. Kilka osób w tym czasie zemdlało i wyniesiono je z pomieszczenia. Nadeszła kolej Marco. Chłopak podszedł do kręgu i nagle wydarzyło się coś dziwnego: Emanowało z niego niesamowicie jasne światło, a następnie usłyszeli głos:
Oto jest ten, który zasiądzie na tronie i poprowadzi swój lud.
Na tym Księciu Mroku spocznie ciężar pokonania ziemskiego zła.
Pomoże mu w tym zjednoczenie ze światłem.
A później zakończy się jego panowanie.
A z jego końcem nadejdzie chaos.
Wszyscy patrzyli zdezorientowani na chłopaka. Potter nie mógł uwierzyć - jego kolega potężnym władcą - Księciem Mroku. W końcu Członkowie Rady się opamiętali. Marco złożył podobną, ale nieco inną niż wszyscy przysięgę. Otrzymał też dodatkowy pierścień (złoty z czarnym kamieniem) - symbol władzy. Młody wampir usiadł na pośpiesznie przygotowanym mu tronie. Dalej odbywała się uroczystość Inicjacji.
Nadeszła kolej Harry'ego. Wypowiedział spokojnie słowa przysięgi, nałożył otrzymany diamentowy ze srebrnym oczkiem pierścień i maleńkimi kryształkami, a następnie wypił eliksir. Od razu zorientował się, że coś jest nie tak. Otworzył oczy. Znajdował się w zupełnie innym miejscu. Przed nim stała Istota.
- Znowu Ty? - Zapytał trochę znudzony, a trochę zirytowany. Ta zaśmiała się zanim odpowiedziała.
- Jak widzisz. Musimy porozmawiać.
- O czym? Powiesz mi, kim jesteś?
- O Tobie. Kim jestem? Nie powiem.
- Super - stwierdził z ironią.
- Mam dla ciebie propozycję, układ.
- Tak?
- Będziesz wykonywał wszystkie moje polecenia.
- Mam być twoim służącym - oburzył się. - Akurat. A co dostałbym w zamian?
- Nie. Tu chodzi o los. Wypełnienie się przeznaczenia. Coś, czego nie zrozumiesz. A dostaniesz ode mnie Dar Kameleona.
- Że co? - Zapytał, mimo że posiadał Mroczną Wiedzę o czymś takim jeszcze nie słyszał.
- A jak wyobrażasz sobie dalsze życie - z tym wyglądem? Przecież nawet sam Merlin Wielki nie potrafiłby ciebie zmienić.
- O tym jeszcze nie myślałem.
- Dostaniesz ode mnie Dar Kameleona. Twoje ciało będzie mogło przybrać trzy postacie: Harry'ego Pottera z przed szkolenia, to ciało, które masz teraz i jedną, którą sobie wybierzesz. Ten dar jest bardzo rzadki i tylko ja mogę ci go zaoferować. Będziesz czwartą osobą na świecie, która będzie go miała. Nie da się go w żaden sposób wykryć. Jeśli chcesz się przemienić to po prostu skupiasz się na wybranej postaci.
 - To propozycja nie do odrzucenia. Muszę ją przyjąć - zgodził się.
- Dobrze - dotknęła jego czoła i poczuł lekki ból. Już po chwili potrafił zmienić postać.
- Co mam robić? - zapytał.
- Na razie mam tylko jedno polecenie. Nie wolno Ci NIKOGO zabić.
- Ty chyba żartujesz! - żachnął się - Jak ma się wypełnić przepowiednia skoro nie mogę pokonać Voldemorta?
- Ta akurat przepowiednia nie jest ważna i nie musi się wypełnić - powiedziała spokojnym głosem.
- Że co? Przecież tylko ja jestem w stanie to zrobić.
- Nieprawda. Wiele przepowiedni można złamać lub zmienić. A o Toma Riddle'a się nie martw. Ktoś inny się tym zajmie - oznajmiła.
- A ja to co? Nagle tak po prostu zniknie mi blizna i będę zwykłym dzieckiem? Na to trochę już za późno, moim zdaniem - dodał.
- Ty masz inne, dużo trudniejsze zadanie do wykonania, Wybrańcze. Jesteś Wybrańcem nie ze względu tylko na jedną przepowiednię i jednego nic nie wartego człowieka.
- Ale super. Już lecę. To, co trzeba zrobić? - Syknął z ironią. - Dlaczego zawsze JA? Co mam niby zrobić? - Powiedział już na poważnie.
- Dowiesz się wkrótce. Ale teraz musimy się już pożegnać.
- Co? Czekaj! Ja... - Nie zdążył dokończyć, bo pociemniało mu przed oczami.
Obudził się na ramionach zaniepokojonego Addy'ego.
- Nic ci nie jest? - Zapytał, pomagając mu wstać.
- Nie - syknął zły po rozmowie z Istotą, która go bardzo zdenerwowała. - Gdzie jesteśmy?
Rozglądnął się po pomieszczeniu. Znajdowali się na jakimś opuszczonym korytarzu. Przez wielkie, zakratowane okna wpadało tajemnicze, niebieskie światło, padające na dziwnie wyglądające obrazy, oprawione w złote ramy.
- Niedaleko wyjścia z zamku - odpowiedział. - Mam cię zaprowadzić przed Kwaterę Magów Mroku.

***


Stali przed wielką, czarną bramą prowadzącą do kwatery. Było ciemno i Harry nie mógł dostrzec, co się tam znajduje. To nie była zwykła ciemność. Jako abchin doskonale w niej widział. Podejrzewał, że na kwaterę i jej otoczenie rzucono zaklęcie, aby znajdujący się poza nią nie widzieli, co znajduje się w środku.
Nagle furtka się otworzyła i Potter zobaczył Sarę. Wszyscy członkowie klanu widzieli prawdziwe twarze innych nie ważne czy mieli na sobie maski czy zaklęcia kamuflujące. Potter zastanawiał się czy działo to też na dar Istoty, dzięki któremu mógł żyć bez zbędnych pytań i nieprzyjemności.
- Dziękuję Addy, możesz już iść - zwróciła się do wampira, po czym pociągnęła Harry'ego za bramę. Znajdowali się w dużym parku, a raczej ogrodzie. Szli wysypaną żwirem alejką. Dookoła rosły różne ozdobne drzewa i krzewy. W końcu dotarli przed dość duży dworek. Fioletowowłosa gestem zaprosiła go gestem do środka. Był to dość przestronny hol.
- Za mną - poleciła mu.
Dworek nie miał budowy tak skomplikowanej jak zamek, a jednak można było się w nim z łatwością zgubić. Robił wielkie wrażenie. Bogactwo kształtów, kolorów, rzeźb i obrazów, różnych roślin doniczkowych zachwycało chłopaka. Podobało mu się tu bardziej niż w Głównym Zamku.
Zaprowadziła go do jakiegoś salonu. Znajdował się tam duży stół z dwudziestoma ośmioma krzesłami, w większości pozajmowanymi już przez członków. Sara usiadła koło Gammosa, a on na jedynym wolnym już miejscu między Nevillem i jakimś brodatym blondynem. Godryk przemówił:
- Jak już wiecie, zyskaliśmy dwóch nowych członków, Harry i Neville, opowiedzcie nam o sobie - polecił im
- Neville, mam 16 lat, jestem dhampirem, władam wodą i powietrzem, interesuję się zielarstwem i eliksirami - zaprezentował siebie blondyn.
- Harry, lat tyle samo, abchin, władam wszystkimi żywiołami - gdy to powiedział kilka osób coś szepnęło do sąsiadów. Nie zwracając uwagi na ich zdziwienie kontynuował - Interesuję się sztukami walk, magią mroku, abchinów i umysłu.
Następnie wszyscy członkowie też coś o sobie opowiedzieli. Niestety Potter zapamiętał tylko kilka imion. Później dyskutowali swobodnie na różne tematy, a przede wszystkim o nowym księciu. Harry dowiedział się, że w dworku każdy ma swój pokój i jeśli chce to może tu mieszkać. Usłyszał też, że raz w tygodniu wszyscy członkowie klanu spotykają się na zebraniach, podczas których rozmawiają ze sobą i niekiedy pojedynkują. Mieli więc dużo swobody. Gammos i Godryk byli w Radzie i to oni decydowali o najważniejszych sprawach i sporadycznie wydawali rozkazy. Powoli wszyscy zaczęli się rozchodzić. W pomieszczeniu został Harry, Neville i Godryk. Ten ostatni zwrócił się do pozostałych.
- No chłopaki, pora wracać na Ziemię. Tam dochodzi północ. Neville umiesz zamaskować swoje dhampirze cechy i zmienić postać?
- Tak. Do zobaczenia - powiedział i rozpłynął się w powietrzu.
- I co mam zrobić z tobą mój abchinie? - mruknął retorycznie Godryk. Ten tylko się uśmiechnął i zmienił się. Założyciel Hogwartu aż krzyknął z wrażenia.
- JAK TY TO ZROBIŁEŚ? -  Wrzasnął.
- Dostałem od Istoty Dar Kameleona.
- Ach tak... Od ISTOTY mówisz. To taka tajemnicza postać, która lubi mącić w historii. Dobrze przynajmniej, że TYM RAZEM jest po NASZEJ stronie. Ale ona nic nie daje za darmo jak ją znam. Co chciała od ciebie?..
- Posłuszeństwo - mruknął z żalem. - Nie wolno mi zabijać. To ja już idę - pożegnał się i nie czekając na odpowiedź teleportował się do pokoju hotelowego.
Najpierw rzucił silny mroczny czar na różdżkę, aby rzucane za jej pomocą zaklęcia były niewykrywalne przez ministerstwo, a także wzmocnił ją, aby można było jej używać do potężnych zaklęć. Miał co prawda platynową różdżkę, którą dostał podczas szkolenia, ale przy ludziach nie mógł jej używać, aby nie wzbudzić podejrzeń. Poza tym ostatnio preferował magię bezróżdżkową i był w niej naprawdę mistrzem. Uśmiechnął się sam do siebie i zmienił szaty. Następnie zabezpieczył kufer. Później ukrył swoją moc. Niestety czarnej magii i umysłu nie dało się do końca zasłonić, bo stanowiły za dużą część jego, ale mało kto potrafił je wyczuć. Swą aurę też zmienił, aby nikt się nie kapnął, że jest arcymagiem (stopień lepszy od Mistrza) niemal wszystkich dziedzin. Poszedł do łazienki i popatrzył się do lustra. Odzwyczaił się od ludzkiego wyglądu. Jedyną widoczną pamiątką po szkoleniu był pierścień na środkowym palcu. Miał zmyślić po prostu jakąś historyjkę, jeśli ktoś go by o to zapytał.

1 komentarze:

Anonimowy pisze...

Hm...niezłe...
Marco królem nie spodziewałam się tego. Wprawdzie czytałam dużo wcześniej ten rozdział, ale jakoś mi to umknęło!
Sądziłam, że Harry nim będzie, jednak się myliłam :)
Nieźle ta istota sobie wymyśliła. Kto w takim razie zabije Voldzia skoro Harry nie może? Ciekawe...
Idę dalej czytać.
Czarna