Jestem stanowczo za dobra dla Was... Miłego weekendu :D
- Nie udało ci się, Tom – powiedział spokojnie Dumbledore do
Voldemorta. Dwaj potężni czarodzieje stali naprzeciwko siebie na zniszczonym,
kamiennym dziedzińcu.
- Może i nie zdobędę Hogwartu, ale zabiję ciebie –
odkrzyknął czarnoksiężnik.
- Niczego się nie nauczyłeś. Dobro zawsze zwycięża! – odparł
Albus.
- Jesteś głupcem! – warknął Lord i zaatakował go. Rozpoczął
się najważniejszy pojedynek bitwy. Wszyscy dookoła przestali walczyć i zaczęli
się przyglądać potyczce tych dwóch, wspaniałych magów. Miotali w siebie coraz
silniejszymi klątwami. Żaden nie chciał ustąpić. Z czasem Czarny Pan zaczął
używać tylko i wyłącznie Avady Kadavry. Dumbledore ciągle uskakiwał i
kontratakował przeciwnika słabszymi klątwami.
- Zabawne – mruknął tylko Sami – Wiecie – Kto. – Czymś takim
mnie nie pokonasz.
- W odróżnieniu od Ciebie, ja nie nienawidzę całego świa… -
niestety w momencie, gdy starzec skupił się na wypowiedzeniu riposty, nie
zauważył pod nogami dużej cegły. Przewrócił się. Riddle natychmiast wykorzystał
okazję.
- Avada Kadavra – szepnął i ugodził klątwą dyrektora
Hogwartu. Podszedł do zmarłego i kopnął go w głowę, okazując całkowity brak
szacunku.
- Żegnaj Dumbledore – powiedział. – Szlamy wkrótce zrobią
zbiórkę pieniędzy na twój pomnik. – Voldemort pochłonięty zwłokami Albusa nie
zauważył pojawienia się przed nim Księcia Mroku.
- Już dość złego wyrządziłeś ludziom – odezwał się do niego
pewnym głosem Marco. – Czas dać kres twoim wybrykom – powiedział i rzucił w
niego silnym, starożytnym zaklęciem. Nie docenił szybkości czarnoksiężnika,
który w ostatniej chwili odskoczył i posłał w jego stronę klątwę zabijającą.
Mariusz zwinnie się uchylił i odwzajemnił tym samym. Zrobił to tak szybko, że
Czarny Pan nie zdążył się odsunąć. Umarł.
- Zwycięstwo! – krzyknął ktoś i dookoła wybuchły oklaski dla
księcia.
Ostatni śmierciożercy zaczęli uciekać ile sił w nogach.
Srebrny Zakon także się ewakuował.
- Łapać ich – krzyknęła bardzo głośno skądś królowa Magów
Światła i wszyscy opamiętali się.
Tymczasem na Wieży Astronomicznej nadal leżało wyglądające
na martwe ciało Abchina. Cassandra nadal nad nim stała. Obiecała władcom, że go
popilnuje. Mimo, że poznała tego mężczyznę dopiero kilka dni temu, czuła się z
nim związana. Nie wiedziała jednak jak mu pomóc. Był przecież mrocznym
stworzeniem i każdy eliksir, któryby mu podała, tylko by zaszkodził. Nie znała
też i nie potrafiła używać czarno magicznych zaklęć uzdrawiających. Westchnęła.
Czuła się bezsilna.
***
Harry obudził się na jakiejś łące. Leżał na trawie, a
dookoła kwitły kwiaty. Jednak ten wspaniały, rozciągający się przed nim widok
psuła stojąca nad nim Istota.
- Witaj, Harry – powiedziała.
- Dlaczego mnie tu znowu sprowadziłaś? – zadał od razu
pierwsze pytanie, które przyszło mu na myśl.
- Pamiętasz, że złożyłeś mi obietnicę posłuszeństwa ? –
odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Tak – westchnął zirytowany.
- Od teraz możesz zabijać – oświadczyła. Zdenerwowała go
tym. Ciągle się nim bawiła. Raz mu czegoś zabraniała, a później pozwalała na
to. Nie wiedział co o tym myśleć.
- Sprowadziłaś mnie tu tylko po to, aby mi to powiedzieć? –
warknął. Być może w tej chwili przyjaciele potrzebowali jego pomocy, a on leżał
nieprzytomny.
- Nie. W tej chwili, na Ziemi Marco zabija Voldemorta.
Dotycząca ciebie przepowiednia się nie
wypełniła. Jednak to dopiero początek… Wkrótce stanie się coś bardzo złego, a
ty otrzymasz nieoczekiwaną propozycję. Masz ją przyjąć. A później musisz bardzo
uważać. Nie ufaj wszystkim osobom z twojego otoczenia. Pamiętaj, że białe nie
zawsze jest białe, a czarne może mieć różne odcienie . Strzeż się.
- O co chodzi? Co się stanie? – zaniepokoił się nie na
żarty.
- Dowiesz się o wszystkim we właściwym czasie. Niektóre złe
rzeczy muszą się wydarzyć, aby później było lepiej – powiedziała znowu bardzo
tajemniczo. – A teraz wracaj na Ziemię!
- Ale… Czekaj! Nie rób znowu te… - nie dokończył. Wzrok mu
się rozmył, a gdy ostrość wróciła, leżał już na kamiennej posadzce Wieży
Astronomicznej. Pierwszym, co zobaczył były intensywne, pomarańczowe oczy
Cassandry.
- Jak długo byłem nieprzytomny?
- Prawie godzinę – odpowiedziała. – Co ci się stało?
- Nie mogę powiedzieć. Zresztą już się dobrze czuję.
Naprawdę nic mi nie jest – zapewnił ją. – A gdzie Książę Mroku? Muszę mu
pogratulować zwycięstwa.
- Skąd o tym wiesz? – zdziwiła się.
- Nie ważne – mruknął i szybko się teleportował.
***
- Harry, tak się o ciebie martwiłem! – krzyknął Marco na
jego widok.
- Już wszystko gra. Gratuluję pokonania Voldemorta.
- Dziękuję. Niestety zdążył przed śmiercią zabić Dumbledore’a.
- Widocznie tak musiało być – powiedział, od razu
przypominając sobie dopiero co usłyszane słowa Istoty.
- To tylko był znany człowiek. Zginął niestety też jeden z
naszych. Trzystu dwu letnia kobieta z Klejnotu Nauki. Ale nie będziemy teraz
rozpaczać. Trzeba ją pomścić. Pomożesz mi łapać śmierciożerców? Dość sporo
ukrywa się jeszcze między gruzami. Nie mogą uciec do lasu, bo Sophia zagrodziła
im drogę antyteleportacyjną barierą.
- Pewnie, że pomogę – odpowiedział i razem z przyjacielem
udali się na poszukiwania.
***
Błonia Hogwartu, dziedziniec i kilka ścian zamku podczas
bitwy uległy całkowitemu zniszczeniu. Nie przetrwało ani jedno źdźbło trawy,
żadna roślinka. Zamiast trawy i kwiatów leżały kamienie, grudy ziemi, kawałki
murów, popioły i zwłoki ludzi, a także członków Srebrnego Zakonu, trolli,
wilkołaków i innych stworów tego pokroju.
Jednak dzięki wspólnej pracy Magów Światła i członków
Bractwa Mroku to wszystko powoli stawało się takie, jakie było przed bitwą.
Jedynym, czego żadną magią nie dało się przywrócić było życie ludzkie. A
podczas bitwy zginęło 681 ludzi, w tym ponad pięćset śmierciożerców. Jednak oni
też mieli rodziny, przyjaciół, znajomych, którzy mieli teraz żałobę. Natomiast
Srebrny Zakon rozpadł się prawie całkowicie. Jakaś setka z nich zdążyła tylko
uciec. Reszta poległa w walce. Podczas bitwy życie straciło także ośmiu
członków Zakonu Feniksa: Bill i Charlie Weasleyowie, Alastor Moody, Kingsley
Shacklebolt, Mundungus Fletcher, Elfias Doge, Andromeda Tonks, Aberforth
Dumbledore i Hestia Jones. Królowia Sophia straciła aż 31 swoich poddanych, a w
Mroczne Bractwo straciło dwie osoby: Adriannę z Klejnotów Nauki i Artura z
Rubinu Ciszy.
Za drzewami Zakazanego Lasu wzeszło słońce, a z nim nadzieja
dla czarodziejskiego świata na lepsze jutro.
Rozdział 46: Pojedynek