Jak w każdą niedzielę do domu państwa Weasley na obiad
przybyli zaproszeni goście. Przyjaciele rodziny oraz pociechy, które nie
mieszkały w Norze zawsze chętnie spożywały uroczysty posiłek serwowany przez
wiecznie uśmiechniętą w ostatnich tygodniach Molly. Pani domu była bardzo
szczęśliwa, że cała jej rodzina przeżyła wojnę z Voldemortem i w komplecie
mogli spotykać się raz w tygodniu w wspólnym gronie.
- To przepyszne, mamo. Ginny nie robi mi takich znakomitych
zapiekanek, musisz jej dać na nie przepis. – Zwrócił się Harry do swojej
przyszłej teściowej – pani Weasley. Od dwóch tygodni mieszkał ze swoją narzeczoną
w Dolinie Godryka i czuł, że wreszcie znalazł upragnioną rodzinę. Na ślub
jeszcze musiał trochę poczekać, najpierw oboje chcieli ukończyć szkołę. Przy
pomocy przyjaciół wyremontowali jednak dawny dom rodziców chłopaka i
przeprowadzili się już do niego.
- Mam ich jeszcze trochę w spiżarni, kochaneczku. Przypomnij
mi, gdy będziecie wychodzić, a trochę wam ich zapakuję.
- Nie podlizuj się tak, Potter – zażartował Fred. – I tak
nie odpuścimy ci naszego przedślubnego testu. Bądź gotowy o każdej porze dnia i
nocy, bo w dowolnej chwili może się on zacząć.
- A jeśli go zawalisz, już nigdy nie zobaczysz naszej małej
siostrzyczki – dodał z entuzjazmem Fred.
- Przestancie chłopcy straszyć Harry’ego. Trzeba cieszyć się
ich szczęściem – skarciła ich Molly, a Artur pokiwał głową, na znak, że zgadza
się z żoną.
Niespodziewanie dobiegł wszystkich zgromadzonych odgłos
pukania do drzwi. Gospodyni natychmiast poderwała się z krzesła i wpuściła dość
mocno spóźnioną McGonagall.
Harry, Ginny, Ron, Hermiona, Fred, George, Charlie, Bill,
Fleur, Lupin, Tonks, oraz pan Weasley poderwali się z krzeseł i przywitali
przybyłą profesorkę.
- Siadajcie i spokojnie jedzcie obiad – powiedziała Minerwa.
– Nie chciałabym wam przeszkadzać, ale przyszłam podzielić się z wami dość
interesującą wiadomością.
- Ależ Minerwo, zawsze jesteś mile widziana w naszym domu –
zaprotestowała Molly. – Zjesz z nami?
- Nie, dziękuję. Naprawdę nie trzeba. Ja w zasadzie tylko na
chwilkę.
- Coś się stało? – zaniepokoił się Remus, odkładając na stół
szklankę. – Wczoraj odbyło się chyba posiedzenie rady nadzorczej, prawda?
- Wszystko w porządku – uspokoiła go McGonagall. – Jednak to
nie ja zostałam wybrana na nową dyrektorkę Hogwartu.
Trzynaście par oczu popatrzyło na nią ze zdziwieniem. To, że
McGonagall obejmie stanowisko nowego dyrektora szkoły było bardziej niż pewne.
Tylko ona kandydowała i nikt inny nie nadawał się do tej roli. Wyłącznie ona
posiadała długie doświadczenie pedagogiczne i predyspozycje. Inni hogwartcy
nauczyciele albo nie mieli odpowiednich uprawnień, albo byli zbyt zajęci, aby
podjąć się tak odpowiedzialnego stanowiska.
- Jak to możliwe? – zapytała Hermiona. – Przecież nie było
innych chętnych.
- W ostatniej chwili Lucjusz zaprosił na posiedzenie rady
pana Alexandra Abbotta, który przyprowadził swoją przyjaciółkę, która okazała
się niestety lepiej przygotowana na to spotkanie niż ja – oświadczyła z żalem
Minerwa.
- Ten Alexander… To szef Międzynarodowej Konfederacji
Czarodziejów, prawda? – zapytał po chwili zastanowienia Lupin.
- Tak. Wpływowa osobistość – potwierdziła Minerwa. – Wątpię,
aby kogoś niższego rangą Lucjusz dopuścił.
- To Malfoy nie stracił tego stanowiska? – krzyknął niespodziewanie
Ron, a jego dziewczyna posłała mu karcące spojrzenie.
- Niestety nie, Ronaldzie – odpowiedziała mu szeptem, jednak
wszyscy usłyszeli jej odpowiedź.
- Tak, panie Weasley. Lucjusz Malfoy wciąż jest
przewodniczącym rady nadzorczej. I niestety dzięki jego wpływom niejaka Ajlinna
Spore została dyrektorką Hogwartu.
- Ta SPORE? – zapytała panna Granger, a wszyscy obecni
popatrzyli na nią zdziwieni. – To ona napisała „Tysiąc magicznych ziół i
grzybów”?
- Raczej nie – odpowiedział Charlie. – Musiałaby mieć co
najmniej trzysta lat.
- Wyglądała na jakieś trzydzieści, maksymalnie czterdzieści –
skwitowała McGonagall. – Mimo wszystko ma tytuły mistrza eliksirów i zielarstwa
oraz napisała o tych dziedzinach kilka książek.
- Czemu nigdy wcześniej o niej nie słyszałem? Co robiła
podczas wojny z Voldemortem? – zapytał Harry.
- Za granicą prowadziła jakieś badania. Wróciła podobno
całkiem niedawno, specjalnie aby kandydować na dyrektorkę – wyjaśniła Minerwa.
- Uważasz, że nadaje się na to stanowisko? – wtrąciła się
Nimfadora.
- Wydaje się mieć głowę na karku – stwierdziła niechętnie
Minerwa. – Jednak doświadczenia w nauczaniu nie ma zbyt dużego. Kilka lat
uczyła w Durmstrangu tylko. Papiery odpowiednie wyrobiła sobie mimo wszystko.
Chociaż uważam, że gdyby nie jej przyjaciel, nie dostałaby tej posady.
- Sprawdzimy, czy potrafi sobie radzić w skrajnych
przypadkach – zaoferował się George, a jego brat bliźniak pokiwał głową.
- Przetestujemy ją bardzo dokładnie – uzupełnił z szerokim
uśmiechem.
- Chyba nie chcecie wrócić do Hogwartu? – zdziwił się Artur.
- Nie pozwoli wam powtórzyć tego roku – dodała Hermiona.
- Założymy się? – zapytał z błyskiem oku Fred, a Minerwa
westchnęła teatralnie. Jeśli faktycznie ta dwójka dostanie się do szkoły, dużo
będzie się działo. A ona na pewno nie uprzedzi tej Ajlinny, aby nie dawała
Weasleyom szansy na ukończenie szkoły.
5. Rodzinny obiad