piątek, 7 czerwca 2013

4. Pierwszy krok

W dość dużej sali przy podłużnym stole siedziała rada nadzorcza Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart, a także zaproszony przez nich nowy minister magii – Kingsley Shacklebolt, jego asystent oraz Minerwa McGonagall. Dwa wolne krzesła czekały na Alexa i Ajlinnę, które od razu po wejściu zostały przez nich zajęte. Większość obecnych przyglądała się jasnowłosej kobiecie z zainteresowaniem, a niektórzy z nich nie ukrywali zdziwienia. Również postać szefa Międzynarodowej Konfederacji Czarodziejów wywołała zaskoczenie kilku osób, jednak resztę uprzedzono o nadzwyczajnej wizycie.
- Dzień dobry – powiedzieli niemal równocześnie przybyli, co wywołało lekkie uśmiechy u zebranych.
- W imieniu całej rady nadzorczej szkoły chciałbym was powitać w progach Hogwartu – zwrócił się do nich Lucjusz. – Dla tych, którzy się jeszcze nie orientują, przedstawię naszych gości. Alexander Abbott, szef Międzynarodowej Konfederacji Czarodziejów oraz mistrz zaklęć. Jego towarzyszką jest Ajlinna Spore, mistrzyni eliksirów i zielarstwa oraz szanowany na całym świecie autorytet w tych dziedzinach.
- Bardzo dziękuję za przyjęcie mojej prośby – powiedział Alex.
- Żaden problem – odezwał się pan Malfoy. – Pani Spore chciałaby kandydować na stanowisko dyrektora Hogwartu, a ponieważ poleciła ją nam tak szanowana osobistość w magicznym społeczeństwie, postanowiliśmy dać jej szansę, aby przedstawiła nam swój program i pomysł na odbudowanie i rozwój placówki. Po prezentacji będzie można zadawać jej pytania. Następnie to samo uczyni Minerwa McGonagall i przystąpimy do głosowania  - oznajmił. – Możemy zaczynać?
Ajlinna przełknęła ślinę i pokiwała głową. Była gotowa do przedstawienia swoich planów odnośnie tego miejsca i nie miała zamiaru  przegrać tego głosowania.

***

- Piękne przemówienie – pochwalił Ajlinnę Alex, gdy siedzieli wieczorem przy kolacji tego samego dnia. – Dawno nie widziałem profesor McGonagall tak wyprowadzonej z równowagi.
- Chyba mnie nie polubiła – mruknęła kobieta, nakładając sobie na talerz dokładkę sałatki.
- Ważne, że oczarowałaś całą radę nadzorczą na czele z jej przewodniczącym. Z czasem znajdziecie wspólny język z Minerwą.
- Z czasem – powtórzyła Ajlinna. – Zastanawiam się wciąż, co się stało z tym Severusem Snapem.
- Wyjechał gdzieś pewnie. Odpoczywa, może robi jakieś badania naukowe. Na jego miejscu zrobiłbym podobne. Rada jednak się nie przejęła jego zniknięciem. Wątpię, czy przyznano by mu stanowisko dyrektora Hogwartu nawet, gdyby się o nie ubiegał.
- Dlaczego? – zdziwiła się. – Przecież podobno świetnie sobie radził przez cały ostatni rok.
- Niektórzy uważają, że mógł zapobiec znacznie większej liczbie krzywd, jakie wyrządzili uczniom rodzeństwo Carrow.
- Ci śmierciożercy, prawda? – chciała się upewnić.
- Owszem. Powiedz mi, kiedy przeprowadzasz się do Hogwartu?
- Jak najszybciej - odpowiedziała. Przed rokiem szkolnym trzeba wiele rzeczy przygotować, a mam na dodatek w planach coś specjalnego, czym nie podzieliłam się z radą.
- Uchylisz rąbka tajemnicy?
- To będzie niespodzianka. Dość spora, ale myślę, że ludzie odbiorą ją bardzo pozytywnie i ożywi szkolne mury.
- Powiedz mi jeszcze, jak masz zamiar rozwiązać kwestię ubiegłorocznego siódmego rocznika?
- Oni i inni, którzy nie ukończyli szkoły ze względu na Sam-Wiesz-Kogo, będą mogli na spokojnie ukończyć szkołę i zdać owumenty. Planuję utworzenie ósmej klasy, której część uczniów już po pierwszym semestrze będzie mogła przystąpić do egzaminów i zaliczyć stracony rok, jeśli nadrobi wystarczająco szybko zaległości.
- Wątpię, aby znalazło się sporo takich osób.
- Mimo wszystko chciałabym dać taką możliwość.
W milczeniu zakończyli posiłek. Ciszę przerwała Ajlinna, chcąc zadać przyjacielowi pytanie, które od dłuższego czasu nie dawało jej spokoju.
- Powiedz mi, tak szczerze, dlaczego ściągnąłeś mnie do Anglii i chciałeś, abym została dyrektorką Hogwartu?
- Czuję do tej szkoły sentyment. Chciałem jej jakoś pomóc i ściągnąć do niej dyrektorkę, o której na kartach historii będą wspominać najczęściej.
- Przyznaj się, brakowało ci mnie – zażartowała.
- Bardzo żałuję, że nie jestem tym, który skradł twoje serce. Byłbym wtedy najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi – mruknął prawie niedosłyszalnie, jednak  dzięki wyczulonym zmysłom wyłapała to wyznanie.

1 komentarze:

Anonimowy pisze...

Kolejny rozdział!
Widzę, że masz jakiś nietypowy pomysł na to opowiadanie bo naprawdę się ciekawie zaczyna :D
Zastanawiam się tylko ile muszę Cię błagać o dokończenie Mrocznego Miasta by poskutkowało :P
Pozdrawiam Ten Który Czuwa