środa, 18 lipca 2012

Rozdział 52: Zakończyć i zacząć od nowa.

Wracam do żywych! Zauważyliście pewnie, że zmieniłam szatę graficzną bloga. Jak się Wam podoba? Wiem, że te dwa obrazki nie są do końca dopasowane, ale męczyłam się z nimi ponad dwie godziny i bardziej już się nie da. 

To dopiero rozgrzewka, więc nie jest jakoś idealnie :) Następnym razem będzie lepiej :) Spodziewajcie się rozdziału w sierpniu.

I zapraszam do czytania :)

Mimo, że gęsta mgła zasłaniała widok na zamkowe błonia, a z ciemnych chmur spadały gęste krople jesiennego deszczu, na szczycie hogwarckiej Wieży Astronomicznej siedział ciemnowłosy mężczyzna. Jego szmaragdowe oczy z melancholią wpatrywały się w nieokreślony punkt gdzieś na szarym niebie, podczas gdy ręce opierał na kolanach z rezygnacją.

Próbował się on cieszyć ostatnim już porankiem, spędzonym w Szkole Magii i Czarodziejstwa, która przez pięć długich lat była jego domem. Jedynym prawdziwym jaki miał, jedynym, który wywoływał u niego miłe wspomnienia. Jednak odkąd poznał swoją prawdziwą naturę, przeszedł przemianę w abchina i przeniósł się do Mrocznego Miasta, więź, jaka łączyła go z tym miejscem znikła tak szybko, jakby nigdy nie istniała. Nawet nie zauważył, kiedy sentyment do tego miejsca zniknął u niego bezpowrotnie. Z trudnością przywoływał szczęśliwe chwile poznawania sekretów zamku z Ronem i Hermioną, herbatki u Hagrida, czy też treningi Quidditcha. Te wszystkie wspomnienia wydawały się być przysłonięte jakby całunem, który nie pozwalał się przedrzeć do nich bliżej, pogłębić ich. Tą oddzielającą powłoką okazało się jego prawdziwe powołanie i sens życia, który nareszcie się uwidocznił.

Tak długo żył w przekonaniu, że jest Wybrańcem z zadaniem przerastającym go. A jednak, gdy już wreszcie stał się silny na tyle, aby spełnić oczekiwania setek, tysięcy czarodziejów… nie mógł tego zrobić. Musiał dotrzymać obietnicy danej Istocie i pozwolić działać swojemu przyjacielowi, który wkrótce później zginął w wyniku starożytnego rytuału. I znowu powróciły wspomnienia z pogrzebu. Dręczyły go złośliwie, nie chcąc go opuścić, nawet na tą jedną, jedyną chwilę. Nie miał pojęcia, w jaki sposób Carolaine nadal normalnie funkcjonuje. Chociaż przygnębienie jakie ją opanowało ostatnio, na pewno nie można było nazwać normalnym, nawet jak dla osoby, która straciła kogoś bliskiego.

Nagle z zakamarku jego umysłu wychyliło się kolejne wspomnienie. Tajemnicza Cassandra, doradca zmarłej królowej Magów Światła, jego nauczycielka, a zarazem kobieta, którą pocałował. To między innymi z jej powodu postanowił opuścić Hogwart na stałe. Nie był wstanie pogodzić ze sobą tych dwóch zupełnie innych światów, jak to robił Marco. On był Ślizgonem i nikt nie zwracał uwagi na jego ciągłe nieobecności, czasem nawet kilkudniowe. Natomiast on, jako „zakładnik” Magów Mroku był obecnie w centrum towarzyskiej uwagi. Każdy chciał dowiedzieć się coś więcej o tych dziwnych czarodziejach, którzy pomogli im podczas bitwy. A nikt nie miał z nimi bliższego kontaktu niż on. Przez to ostatnie dni stały się dla niego prawdziwą katorgą, prawie taką, jak po wybraniu go na czwartego zawodnika w turnieju Trójmagicznym. Widział, że prędko nie odpuszczą. A on musiał działać.

Jego przyjaciel, jak i sama rada wcześniej, zaniedbali wiele ważnych rzeczy, które niezwłocznie trzeba było doprowadzić do ładu. Aby zrealizować swoje cele, musiał uprzednio wzmocnić władzę królewską. To nie było wcale takie proste, ponieważ chciwa na przywileje i różne bogactwa rada nie popierała czegoś takiego. Za bardzo cenili własną wygodę, aby zdobyć się na poświęcenie dla kraju, pozwolić mu działać samodzielnie. „Już czas pokazać im, do kogo należy władza” – obiecał sobie w duchu i po raz kolejny przeczesał wilgotne od deszczu włosy.

Ale najpierw trzeba było rozwiązać bardziej naglący problem, a mianowicie Hogwart. Postanowił najzwyczajniej w świecie wypisać się ze szkoły, zanosząc dyrektor McGonagall sfałszowane papiery, przenoszące go do nieznanej placówki w południowej Afryce. Nie będzie pytał jej o zgodę, ani nikogo innego. Natomiast przyjaciołom postanowił dać wybór: albo uczą się nadal w Anglii, albo mieszkają w jego gościnnych pokojach w prywatnych kwaterach książęcych.

Nagle dobiegł go odgłos kroków, a po chwili otworzyła się klapa w podłodze. Wyłoniła się z niej postać Severusa Snape'a. Mężczyzna od razu go zauważył. Zmierzył go zdziwionym spojrzeniem, po czym zapytał:
- Co Ty tutaj o tej porze robisz, Potter?
- Siedzę i myślę - odparł prosto.
- Dobrze wiesz, że uczniom nie wolno tutaj przebywać bez opieki nauczyciela. W ogóle o tej porze szwendanie się po zamku jest zabronione. Zaraz pójdziemy do dyrektor McGonagall. I zaręczam Ci, że nie będzie zadowolona Twoim widokiem - ostatnie zdanie wypowiedział już szeptem, który niby miał mrozić krew w żyłach, a abchina tak rozbawił, że mało nie wybuchnął śmiechem.
- To chyba nie najlepsza pora na wizyty. Wczoraj tyle miała załatwień związanych z pogrzebem profesora Dubledore'a. Sam się stawię do niej po uroczystości.
- Czy ty sobie kpisz? Nie będziesz mi stawiał warunków! - warknął zirytowany nauczyciel.
- Wypisuję się z Hogwartu i przenoszą na drugi koniec świat - oznajmił z nienacka, co zbiło z tropu Nietoperza.
- To nie pora na takie żarty i ty dobrze o tym wiesz.
- Ależ profesorze! Ja sobie wcale z pana nie kpię.
- Lepiej mi zejdź z oczu, bo się zdenerwuję. A na twój temat utnę sobie pogawędkę z profesor McGonagall. Nie myśl, że kolejny wybryk uszedł ci płazem.
- Miłego dnia profesorze - powiedział i szybko opuścił wieżę, zanim Mistrz Eliksirów rozmyślił się.

A tymczasem Severus usiadł w tym samym miejscu, co wcześniej dumał syn Jamesa. Nie miał siły myśleć o nim i jego dziwnym zachowaniu ostatnim czasem. Sam miał większe problemy. Już dawno zauważył niepokojące zmiany w swoim organizmie, które coraz bardziej się nasilały. Nie miał pojęcia, co się z nim dzieje, jednak miał przeczucie, że to coś bardzo złego. Przekartkował już wiele ksiąg, nie tylko z własnych zbiorów, ale też Zakazanego Działu i rodzinnej biblioteki, ale do tej pory nie znalazł źródła, ani przyczyn kolejnych metamorfoz. Z dnia na dzień polepszały się jego zmysły i czuł wzrost magii. Nie potrafił tego kontrolować, przez co wpadał coraz częściej w panikę. Tak bardzo nie bał się nawet Voldemorta.


Tak jak się spodziewano, na pogrzeb dyrektora Hogwartu przybyły tłumy czarodziejów. Każdy chciał podziękować wspaniałemu magowi, za pomoc, a także pożegnać się z nim. W związku z tym odwołano tego dnia lekcje, a uczniowie też mogli brać udział w uroczystości. Elegancką, drewnianą trumnę w uroczystym przemarszu przeniesiono z Wielkiej Sali na wzgórze nieopodal jeziora i Bijącej Wierzby. Wysłannik z ministerstwa odczytał dość długo i nieco nudną mowę, a później kilka słów o zmarłym powiedział jego brat, a także Minerwa. Na koniec umieszczono trumnę w białym grobowcu, przy którym złożono dziesiątki wiązanek kwiatów i innych magicznych roślin. Z oddali obserwowali też członkowie Bractwa Mroku, na czele z Harrym, Abdulem, Gammosem i Godrykiem. Zamiast udać się na uroczystą stypę, wrócili oni do Mrocznego Miasta.
- Wasza wysokość - powiedział Abdul, gdy książę zaczął się oddalać w kierunku kwater Magów Mroku. - Twoje prywatne kwatery będą gotowe już dziś na godzinę 17:00. Do tego czasu możesz pozałatwiać prywatne sprawy. Natomiast jutro o godzinie 15:00 odbędzie się posiedzenie rady - ostatnie przed ceremonią przedstawienia cię ludowi.
- Dziękuję za informacje - odpowiedział i nie zatrzymywany przez nikogo skierował się w stronę Jeziora Spokojnego Wichru, aby przejść alejką wzdłuż jego brzegu, aby później skręcić i po kilku minutach dotrzeć do celu.


Dopiero kilka minut po godzinie czwartej po południu zmęczona dyrektorka pożegnała wszystkich gości i odesłała delegacje z wielu ministerstw Magii. Wreszcie miała chwilę dla siebie. Usiadła jednak jeszcze przy biurku, aby uporządkować kilka papierów, gdy usłyszała pukanie do drzwi.
- Proszę - powiedziała zrezygnowana.
- Dzień dobry, Pani Dyrektor - przywitał się Harry.
- Co chciałeś chłopcze? Trochę jestem zajęta.
- Odchodzę - powiedział prosto. - Chcę zacząć normalne życie, gdy już tutaj nie mam zobowiązań. Bo nie mam siły tego tak dłużej ciągnąć...
- Mówisz poważnie? Przemyślałeś tę decyzję? Przecież w Hogwarcie niczego ci nie brakuje, masz przyjaciół i...
- Jestem tego pewny w stu procentach - przerwał jej. - Mogę prosić o potrzebne do przenosin dokumenty?
- Ależ oczywiście...

Dwadzieścia minut później opuszczał dawną opiekunkę, po raz ostatni spacerując korytarzami zamku. Postanowił pożegnać się jeszcze z kolegami z domu. Gdy wszedł do Pokoju Wspólnego, byli w nim prawie wszyscy. Jak zawsze, przerwali swoje czynności i popatrzyli na niego.
- Mógłbym prosić o uwagę? - krzyknął, a natychmiast wszyscy zamilkli.
- Odchodzę z Hogwartu. Przepisałem się do innej szkoły i chciałbym podziękować wam wszystkim, za te wszystkie lata. Mimo wszystko, będę was zawsze dobrze wspominał. A teraz was żegnam. Pewnie już nigdy się nie zobaczymy. Trzymajcie się - powiedział i szybko wyszedł przez przejście w portrecie, zostawiając ich w głębokim szoku.

Zakończył już jeden etap swojego życia. Teraz czas było zacząć kolejny. Musiał być silny, wiedział, że nie będzie łatwo, ale wierzył w siebie, że poradzi sobie.

7 komentarze:

Unknown pisze...

A więc będę pierwsza.
Po pierwsze cieszę się, że po tak długim czasie w końcu coś napisałaś, już się bałam, że porzucisz bloga.
Po drugie bardzo podoba mi się nowy szablon, ma to coś.
No i w końcu notka.
Rozdział świetny, choć krótki, nie mogę się doczekać drugiej części, z niecierpliwością czekam!

Anonimowy pisze...

Wróciłaś! :D Jupi...
Tak się cieszę...
Opłacało się tyle czekać...
Szablon jest śliczny, o wiele lepszy od poprzedniego... ;)
Ciekawe kim jest Sev :D Bo ta moc i zmysły... No, no interesujące ;)
Szkoda, że Harry opuszcza Hogwart. Może po opuszczeniu, jego dotychczasowe życie zmieni się na lepsze?
Czekam z niecierpliwością na nn.
Pozdrawiam Czarna :* :)

Anonimowy pisze...

kiedy nn?

Kasahi pisze...

Co do opowiadania przeczytałam wszystkie rozdziały w góra 4 godziny (nie patrzyłam na zegarek) i muszę ci powiedzieć iż bardzo mi się ono spodobało. Natomiast, gdy Potter został księciem nie zdziwiłam się zbytnio, tylko smutno mi było z powodu śmierci Marco, bo bardzo go polubiłam. Z niecierpliwością oczekuje następnego rozdziału, który ma lekkie opóźnienie :P

Anonimowy pisze...

Wlasnie wlasnie! czekamy na rozdzial:p super ze dalas rade wrocic i to w jakim stylu!

Anonimowy pisze...

mozna wiedziec kiedy nowy rozdzal?

Anonimowy pisze...

Kiedy nowy rozdział? Miał być w sierpniu, a mamy prawie połowę wrzesień... ;<
Czarna.