piątek, 2 marca 2012

Rozdział 51: Początek

Tak odpuściłam Wam te kilka komentarzy. Nowy rozdział już dawno czekał na dysku mojego laptopa . :)
Wszystkim dziękuję za komentarze i miłe słowa :) To na prawdę podnosi człowieka na duchu.

Odpowiedzi na komentarze:
kruszyna: Cieszę się, że Ci się podoba :)
Czarna: Niestety od samego początku opowiadania miałam zaplanowane, że on zginie. Niestety. Tak musiało być. Nie wszystko zawsze kończy się Happy Endem.
Sanna: Dziękuję za najdłuższy i najciekawszy komentarz :) Jak zwykle, prawie masz rację :D Carolaine nie będzie postacią pierwszoplanową. Jeśli chodzi o bohaterów kanonicznych to rozwinę w drugim tomie wątki aż trzy z nich. Jeśli chodzi o bliźniaków Gabinz to: Dan to skrót od Daniel, a Danny to zdrobnienie od Denisa. Jeśli chodzi o mój styl pisania to masz rację. Bardzo się dzięki opowiadaniu rozwinął. I chyba jedyną osobą, która cierpliwie śledziła to wszytko od samego początku do końca jesteś Ty. Dziękuję.
Camil: W II tomie jeszcze nie jedno Was zaskoczy. Chociażby dwie nowe postacie kanoniczne, które nagle wplątają się w wątek główny opowiadania, a jedna dość sporo namiesza ;)
Czarna: Będzie 50 rozdziałów i epilog. A prawdopodobnie zrobię z tego trylogię :) Ale czy się uda - zobaczymy.

HP i Mroczne Miasto - tom II


Część I: Władza, miłość, przyjaciele

Dedykuję ją Sannie S. Za to, że jest ze mną od samego początku i mnie wspiera.

Rozdział 1: Początek



Jasne światło księżyca oświetlało leśną polankę. Lekki wiatr powiewał gałęziami drzew, a w pobliżu szumiał potok. Młody mężczyzna całował czule kobietę. Potrzebowali siebie nawzajem. W końcu, po jakimś czasie oderwali się od siebie, wracając tym samym do rzeczywistości.
- Trzeba będzie zabrać stąd te ciała – powiedział Harry, nadal wpatrując się w intensywnie pomarańczowe oczy Cassandry. Ich pocałunek był taki cudowny. Gdy obejmował ją, czuł, że jest na swoim miejscu.
- Tak, masz rację – odpowiedziała. – To nie będzie łatwe… - zaczęła, jednak nie skończyła, bo znowu w jej oczach nagromadziły się łzy.
- Ci… - szepnął Potter i cmoknął ją w policzek.  – Wszystko będzie dobrze.
- A co z nami? – zapytała. – Jesteśmy z dwóch, zupełnie różnych światów. Znam cię od kilku dni, a nie mogę przestać myśleć o tobie. W dodatku przypominasz mi pewnego irytującego ucznia ze szkoły.
- Ci… Ja jestem tylko jeden. Teraz jednak muszę już iść. Spotkamy się wkrótce.
-Ale jak? Nie znam nawet twojego imienia!  Zdezorientowany abchin rzucił jej uważne spojrzenie. Na jej twarzy nie znalazł ani jednej nutki fałszu. Mówiła prawdę.
- Filix – wymyślił na poczekaniu. Nie chciał, aby nabrała podejrzeń. I tak, nie wiedział jakim cudem nie pamiętała jego prawdziwego imienia.  – Napiszę do ciebie list – obiecał. Następnie pierwszy wziął ciało przyjaciela i rozpłynął się we mgle.
Teleportował się prosto do prywatnej sypialni księcia. W centrum jej stało wielkie, drewniane łóżko.  Wykonany z najlepszej jakości materiału mebel stał na małym podwyższeniu. Potter położył delikatnie na nim zwłoki księcia, a następnie wezwał za pomocą specjalnego zaklęcia całą radę. Można było to robić tylko w niezwykłych przypadkach, a taki właśnie nastąpił.
Kilka minut później piętnastu magów w srebrnych szatach z wyhaftowanym na czarno rosceuxem pojawiło się w książęcym salonie. Abchin wszedł do pomieszczenia i zaczął mówić:
- Wiem, że tylko książę ma przywilej bezpośredniego przemawiania przed całą Radą Bractwa Mroku, jednakże on nie jest w stanie tego zrobić w tej chwili. – Gdy to powiedział, wszyscy jeszcze intensywniej wpatrywali się w niego, a z twarz niektórych mógł odczytać nutkę oburzenia. – Jako jego doradca muszę was poinformować o niezwykle smutnym wydarzeniu, które miało miejsce jakiś czas temu na Ziemi.
Następnie zrelacjonował im po kolei cały dzień, pomijając oczywiście pocałunek z Cassandrą. Wedle jego prośby nie przerwali mu, ale widać było, że jego słowa do głębi go poruszyły. Gdy tylko zakończył mówić, od razu głos zabrał Abdul:
- Pokaż nam jego ciało.
Harry zaprowadził ich do sypialni.


Dopiero po jakiejś godzinie i około setce rzuconych zaklęć, najlepsi uzdrowiciele poddali się. Nie było żadnych czas na uratowanie go. Zaczęto więc od razu ustalać szczegóły ceremonii pogrzebowej. Ciało księcia postanowiono pochować na maleńkim cmentarzyku na wzgórzu, nieopodal Głównego Zamku. Później ustalono termin odczytania testamentu.
W końcu po ponad trzech godzinach wszyscy rozeszli się. W krótkim czasie trzeba było zrobić bardzo dużo rzeczy. Potter uparł się, aby posiedzieć jeszcze przy przyjacielu. Ostatni wyszedł Godryk, który przy pożegnaniu powiedział:
- Nie obwiniaj się. To nie ty jesteś winny jego śmierci. Życie nie zatrzymuje się tylko ciągle idzie na przód.
Chłopak nic nie odpowiedział. Dopiero teraz mógł sobie pozwolić na prawdziwy i szczery płacz. Łzy leciały po jego twarzy, a on wpatrywał się w przyjaciela. Był bezsilny. Pomimo swoich niesamowitych, nadludzkich zdolności nie mógł nic zrobić. Kompletnie nic. Stracił kolejną ważną osobę. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że gdyby Koniczynę Żywiołów podarował Mariuszowi to wyczułby, że coś się dzieje i go ocali. Ale wybrał akurat Neville’a. Zauważył, że ta irytująca Istota dała mu szansę na uniknięcie tragedii. Oczywiście ją zmarnował.
Nie wiedział, jak długo tam siedział. W końcu jednak ocknął się. Jutro musiał iść na hogwarckie lekcje i udawać zwyczajnego nastolatka.
Teleportował się do dormitorium.
Jego przyjaciele wiedzieli już o wszystkim. Byli w podobnych nastrojach jak on. Im jednak nie pozwolono nawet zbliżyć się do księcia. Mieli to zrobić dopiero na jutrzejszym pogrzebie.
Położył się na łóżko. Długo nie mógł zasnąć. Cały czas myślał o pięknej Cassandrze. W tak krótkim czasie ta kobieta zawładnęła jego umysłem. Ciągle przed oczy nasuwały mu się obrazy jej roześmianej twarzy. W końcu jednak zasnął.
Jednak wydawało mu się, że spał bardzo krótko. Nie pamiętał po obudzeniu, o czym śnił w nocy. Otworzył oczy, szukając źródła hałasu, który go nagle obudził.
- Dan, skąd wytrzasnąłeś taki idiotyczny, mugolski budzik? – zapytał, wskazując na mały, okrągły przedmiot w dziwnym kształcie na szafce blondyna. Nie zapytał się, jakim cudem on tu działa. Daniel miał talent do czarowania różnorakich przedmiotów, aby działaby np. w Hogwarcie.
- Kupiłem wczoraj na wyprzedaży w centrum handlowym z Denisem – odpowiedział z uśmiechem.

***

Już na śniadaniu w Wielkiej Sali inni uczniowie denerwowali go, zadając mnóstwo pytań o jego pobyt z TYMI Magami Mroku. Ku jego irytacji mówiono praktycznie tylko o „tym tajnym bractwie”. Na transmutacji i dwóch zielarstwach siedział spokojnie, starając się ich ignorować. Na białej magii tak jak zwykle stał z przyjaciółmi pod ścianą, wiedząc, że i tak obleją ten przedmiot. Języki minęły mu na przepisywaniu ze słownika nudnych słówek, które świetnie znał. Na alchemii uczyli się o niezwykłych właściwościach wszystkim znanego z pozoru związku chemicznego – H2o. Podczas starożytnej magii ćwiczyli ruchy nadgarstka do banalnego jak dla niego zaklęcia podnoszącego przedmioty z większej odległości. Jakieś pół godziny poświęcił na szybkie naskrobanie na pergaminie wszystkich zadań domowych, a później miał już wolne.

Ceremonia pogrzebowa Marco odbyła się jeszcze tego samego dnia o godzinie szóstej wieczorem. Dopuszczono do niej radę i najbliższych księcia: Harry’ego, bliźniaków, a także Carolaine. Ta ostatnia zmieniła się w ciągu doby nie do poznania. W tak złym stanie Potter nie widział jeszcze nikogo. Strasznie cierpiała. Miała przecież z Mariuszem zaplanowaną długą i szczęśliwą przyszłość. To wszystko rozpadło się w ciągu zaledwie jednego poranka.
Elegancką, czarną trumnę włożono do białego grobowca, wykonanego z jakiegoś nie znanego abchinowi minerału. Znajdował się on obok kilku podobnych grobów. Na przestrzeni dziejów bractwa zginęło zaledwie kilka osób.
Na koniec ceremonii złożono na grobie symboliczne bukiety kwiatów i zapalono wspaniały, szkarłatny znicz, który miał płonąć przez wieki.
W ciągu najbliższych dni to miejsce miały odwiedzić setki członków Bractwa Mroku.
Po uroczystości wszyscy udali się do Sali Obrad, aby odczytać wcześniej przyniesiony testament księcia.
Część rzeczy osobistych zapisał rodzicom, a resztę Carolaine. Swój ulubiony motocykl przekazał na spółkę bliźniakom: „Abyście mieli czym uciekać, gdy już dla większego dobra pozbawią was magii, a mugolska policja będzie was ścigać” – przeczytał zdziwiony Abdul żart chłopaka.
A na samym końcu dokumentu Mariusz wybrał swojego następcę. „Będzie nim mój najlepszy przyjaciel, a zarazem doradca – Harry James Potter” – zostało zapisane. I wtedy w pomieszczeniu wszyscy zaczęli szeptać.
Przecież tylko Kula Wyboru mogła wybrać właściwą osobę. Sam książę nie miał takiego przywileju.
Abchin obserwował to wszystko zdziwiony, nie wiedząc co powiedzieć.
- Cisza! – krzyknął Abdul. – Jeszcze dziś kula wybierze nowego władcę, jeśli oczywiście TYM RAZEM będzie chciała łaskawie go wybrać. Wszyscy za mną – zdecydował i poprowadził ich. Po kilkunastu minutach doszli do celu.
Była to niewielka komnata bez okien. Jedyne źródło światła w pomieszczeniu stanowiła stojąca na podwyższeniu owa legendarna kula. To właśnie ona podejmowała najważniejsze decyzje w BRACTWIE. Nikt tak naprawdę nigdy nie poznał jej istoty, źródła. A tkwiła w niej niewątpliwie potężna, bardzo potężna magia.
- Wystarczy, że każdy z nas po prostu dotknie ją ręką – powiedział Abdul, a następnie wyrzucił ze szybko utworzonej kolejki bliźniaków. – Lepiej nawet tego nie próbujcie.
Harry ustawił się znudzony gdzieś pod sam koniec kolejki. Następni członkowie rady dotykali magicznego artefaktu. Jednak żaden z nich nie został wybrany. Dopiero, gdy opuszki palców Pottera przejechały lekko po powierzchni kuli, zajaśniała ona intensywnie.
W następnej chwili on sam emanował jasnym światłem. Nagle usłyszeli tajemniczy głos znikąd:
„Wybieram go na prawowitego KSIĘCIA MROKU. Czy będzie w stanie udźwignąć brzemię władzy?”
W pomieszczeniu zapanowała nienaturalna cisza. W końcu pierwszy opamiętał się Abdul. Podszedł do lekko przestraszonego chłopaka i zapytał:
- Harry Jamesie, czy chcesz zostać Księciem Mroku?
Abchina w tych chwilach rozsadzały różne emocje: szok, zdziwienie, niechęć do wszelkiej sławy, niezdecydowanie, niepewność. I wtedy przypomniał sobie słowa Istoty. „Skąd ona u licha o tym wszystkim wiedziała?” – myślał sobie, gdy pomachał energicznie głową w geście zgody.
- Tak, oczywiście – powiedział pewnym głosem.
Czuł się, jakby to ktoś inny wypowiedział za niego te słowa.
Następnie pośpiesznie wręczono mu złoty pierścień z czarnym kamieniem – symbol władzy, który jeszcze niedawno był na palcu jego przyjaciela.

***

Na szczegółowym ustaleniu uroczystości koronacji i przedstawienia nowego księcia ludowi, zeszło im jakąś godzinę. To wszystko miało się odbyć już 5 listopada. Zmęczony Harry wrócił do Hogwartu. Niestety, nie po to, aby iść do kuszącego, wygodnego łóżka. Miał dziś jeszcze jedną, bardzo ważną sprawę do załatwienia. Musiał sam sobie poradzić z problemem w postaci przemienionego w abchina Ślizgona.
Jednym ruchem nadgarstka, za pomocą mrocznego zaklęcia obudził chłopaka.
- Pobudka śpiochu! – nieznany, męski głos obudził Malfoya. Trochę przestraszony, a częściowo zdziwiony Draco zerwał się z łóżka.
- Kim jesteś? – zapytał od razu.
- Abchinem i Księciem Mroku – powiedział Potter, przypominając sobie, jak to on sam, dowiedział się, kim naprawdę jest. Jednak ani grama jego wiedzy nie posiadał w tej chwili, właśnie obudzony arystokrata.
- Posłuchaj mnie uważnie, bo dwa razy nie będę powtarzał. Tak jak i ja, w wieku szesnastu lat przeszedłeś przemianę z człowieka w abchina. Abchini to potężna rasa magiczna. Mroczna i bardzo rzadka. Jakieś różnice? Masz wyostrzone zmysły, wszystko przychodzi ci łatwiej, lepiej czujesz się w nocy niż za dnia, szybko się uczysz, potrzebujesz tylko trzy godziny snu i tym podobne – mówił znudzonym głosem, chcąc jak najszybciej załatwić to. – Możesz przyjąć moją ofertę i przystąpić do Mrocznego Bractwa, a następnie w Mrocznym Mieście przejść cztero letnie szkolenie pod Pętlą Czasu. Na Ziemi minie kilka minut, a ty będziesz mógł rozpocząć nowe życie. Pytanie. Chcesz?
- Tak – odpowiedział od razu, z nutką zaciekawienia w głosie młody abchin. W tej chwili nie miał nic do stracenia. Podczas bitwy zginęła cała jego najbliższa rodzina, a ci co przeżyli ukrywali się gdzieś na peryferiach Anglii przed wymiarem sprawiedliwości.
Następnie Potter wyjaśnił mu wszystko znacznie dokładniej. Draco zgodził się poczekać jakiś czas w mieście. Książę nie wiedział jeszcze, kiedy dokładnie zorganizuje szkolenie.
Dopiero kilka minut przed czwartą Harry wrócił z powrotem do szkoły. Młodego Malfoya ulokował tymczasowo u Addyego Henka, który chętnie zgodził się nim zaopiekować. Potter pokrótce opowiedział wampirowi o arystokracie. Mężczyzna był w wielkim szoku, gdy podczas rozmowy zauważył na palcu Wybrańca książęcy pierścień. I znowu zaczęły się tłumaczenia. Draco chłonął to wszystko jak gąbka.
Gdy tylko głowa księcia dotknęła poduszki od razu zapadł w sen. Nie śniła mu się władza, tron i poddani. W jego sennych marzeniach pojawiła się natomiast postać pięknej, kobiety o niesamowitych, pomarańczowych oczach.

10 komentarze:

kruszyna pisze...

Ciesze się że dodałaś nowy rozdział, opowiadanie jest bomba i nie mogę się doczekać jak rozwinie się jego akcja, dlatego czekam na następny z niecierpliwością:)

Anonimowy pisze...

Ciesze sie za dedykacje. Prawde mówiac to trafilam na twojego bloga na 4 rozdziale. To byl chyba Harry zachowywujacy sie jak bachor i buntujacy sie przeciw Zakonowi. Aha, no i byl manipulujacy Dumbledore :D Klasyka.

Dobrze piszesz, aczkolwiek masz jeszcze duzo przed toba.

Co do blizniaków: dobrze, ze nareszcie wytlumaczylas, aczkolwiek moglas to zrobic wczesniej. Ja ciagle sie z nimi gubilam ;D

Zgadzam sie z Harrym: nie wiem, jakim cudem jeszcze nie rozumie, ze Harry to ten doradca. Oni maja pranie mózgu w tym drugim Bractwie, czy co?

Ohh! Czyzby uczyli sie co robic z woda? My to przerobilismy w czwartym roku. (No chyba, ze oni ucza sie uzdrawiac za pomoca tej wody...)

"Czuł się, jakby to ktoś inny wypowiedział za niego te słowa." Taaaak, na pewno Istota nim kierowala... -.-

Hejka, jak on sie dostal do Malfoya? Tak sobie po prostu wszedl do Slytherinu czy wczesniej przeniósl Draco do innego pokoju? (Moja mina, gdy wyobrazam sobie Draco w Gryffindorze... bezcenna ;) )

Addy Henk? Czy to nie ten który wprowadzil Harry'ego do Miasta Mroku?

Sprawdzalam komentarze i zauwazylam, ze wmieszasz w to jeszcze DWIE postacie kanoniczne (pewnie nie liczysz Neville'a, bo on tak jakby juz JEST wmieszany). Wiec... Draco, no i kto? Ktos, kogo znamy czy tylko o nim/niej slyszelismy? Mam kilka pomyslów: Ron, Miona, Ginny albo Luna. Sama glosuje na Lune. Albo na Syriusza (którego mozesz ozywic. Takie rzeczy jak smierc postaci nie za bardzo przeszkadza innym autorom).

Rozpisalam sie troche, prawda? ;)

Sanna Black Slytherin

Anonimowy pisze...

Wiecie, co ja polecam? Przeczytanie tego opowiadania od poczatku. Te wszystkie rzeczy, których mozesz sie nauczyc... Np. Harry jest potomkiem Gryffindora (rozdzial 13) albo to, ze Rowena najwyrazniej jest i czlonkiem Bractwa Mroku i Swiatla (rozdzialy 13 oraz którykolwiek z rozdzialów o Bractwie Swiatla. W jednym z nich dodalas, Camillo, ze Godryk oraz Salazar sa Mroczni a Rowena i Helga sa Swietlne). Interesting indeed... *robi dziwna mine*

Pozdrawiam!

Sanna

Camilla Joanna Ladson pisze...

Kruszyna Cieszę się, że Ci się podoba. Jednak nie mam pojęcia kiedy pojawi się następny rozdział. Jak na razie nawet nie napisałam nawet jego dokładnego planu.
Sanna
Tak, Istota bardzo miesza w życiu Harry'ego i w najbliższym czasie będzie mu jeszcze bardziej je komplikowała. Wyjaśni się to wszystko, ale dopiero później.
Jeśli chodzi o Draco, to czytaj uważniej. Napisałam przecież w wcześniejszym (którymśtam) rozdziale, że zamknął go w dormitorium i uśpił. A Harry wszedł do pokoju wspólnego Ślizgonów dzięki magii mroku. Jedno proste zaklęcie wystarczyło, aby oszukać zamek ;)
Tak, Addy.
Nie ożywię na pewno Syriusza, nie lubię go.
I nie podpowiem, co to za postacie, bo od razu się domyślisz (znając życie :D) i nie będzie niespodzianki.
A jeśli chodzi o założycieli Hogwartu to mam wobec nich pewne plany i wszystko to było od razu zamierzone.

Także pozdrawiam :)

Anonimowy pisze...

Rozdział. Jupi ;D
Brak mi słów powiem szczerze. Tak wspaniałego rozdziału jeszcze nie było...Jeden z najlepszych, najdłuższych i najcudowniejszych, mogłabym tak godzinami. Lecz przejdźmy lepiej do sensownej wypowiedzi. A więc. Wiem, wiem zadania nie zaczyna się od tego słowa, no, ale cóż.
Na twojego bloga trafiłam na chyba 10 rozdziale, jak był jeszcze na onecie. Powiem szczerze, że na początku podobało mi się tak trochę. Jednak z każdym rozdziałem, który dodawałaś coraz bardziej mi się podobał...Teraz gdy to tak czytam od nowa muszę przyznać, iż to opowiadanie jest jednym z lepszych jakie kiedykolwiek czytałam.( w necie) Przede wszystkim spodobało mi się to iż Harry nie jest do końca taki grzeczny itd, a Dumbledore zły. Drugą rzeczą jest mały wątek z założycielami Hogwartu. Z tego co widać Salazar i Godryk należą do Bractwa Mroku, natomiast zdaje mi się, że Rowena do Bractwa Światła. Jednak zastanawiam się co z Helgą? Chyba nie było nic o niej. Trzecią rzeczą jest uśmiercenie Marco. Był moim ulubionym bohaterem, ale jakbyś go nie uśmierciła to by nie było tak samo ;) Dochodzimy właśnie do sedna. Rozdział 50 zaskoczył mnie strasznie. Nie przeczuwałam, że Harry i Casanra(czy jak jej tam) się pocałują. I jeszcze to szkolenie Draco, ajaja jak się ciekawie zapowiada! Życzę weny !
I czekam na nowy rozdział ;)
Pozdrawiam.
Czarna :D

Anonimowy pisze...

Kiedy będzie kolejny rozdział?

Catherinne_ pisze...

Najwcześniej w czwartek rano. Jeśli wtedy się nie pojawi to publikuję go w sobotę rano :)

Camilla Joanna Ladson

Anonimowy pisze...

Czekam z niecierpliwieniem do czwartku ;D
Czarna.

Anonimowy pisze...

Skończyłam:) Ta wersja podoba mi się bardziej od poprzedniej (nie ma błędów). Straciłam dane na początku grudnia i przy okazji straciłam wiele rozdziałów, ale właśnie nadrobiłam zaległości:)
Jestem pod wrażeniem takiego obrotu spraw (ostatnio czytałam przed pierwszym meczem):-)
Ciekawi mnie jak Harry poradzi sobie z Draco i co będzie z Białymi Magami...

Życzę weny i czekam na cdn...



FAZA

Anonimowy pisze...

Kiedy nn?

Sanna